- Nie czuję się gwiazdą rocka. Żyję po prostu inaczej niż większość ludzi - uważa Lewis Hamilton, który na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung opowiedział o swoim żywiołowym stylu życia poza Formułą 1.
- To ekscytujące życie - zauważył Brytyjczyk. - W poprzednim tygodniu byłem w Waszyngtonie i siedziałem niedaleko prezydenta. Następnego dnia byłem już w Kanadzie, by trenować i pracować nad muzyką.
- Następnie udałem się do Los Angeles, Niemiec, Monako i Londynu. Po drodze odwiedziłem też przyjaciół w Nowym Jorku - dodał.
Część ekspertów krytykuje Hamiltona za podobny styl bycia. Wśród nich jest m.in. jego były szef Ron Dennis. Obecny prezes McLarena stwierdził, że 30-latek zbyt mało koncentruje się na swojej podstawowej działalności - byciu kierowcą F1.
- Widzę to inaczej. Pozytywnie - zaprzeczył Hamilton. - Ten rok był napięty jak nigdy, a mimo tego udało mi się wygrać niemal każdy wyścig i zdobyć trzeci tytuł.
- To co robię jest dla mnie ważne. Czerpię z tego energię i motywację do innych rzeczy - dla sportu - podsumował.