GP Malezji: walka Red Bulla z Ferrari dostarczy emocji?

PAP/EPA
PAP/EPA

Oprócz pojedynku Nico Rosberga z Lewisem Hamiltonem, również rywalizacja dwóch zespołów aspirujących do tytułu wicemistrzowskiego powinna być atrakcją niedzielnego GP Malezji.

- Spodziewaliśmy się, że to będzie mocne Grand Prix w wykonaniu Ferrari. Wygrali tu przed rokiem, a więc nasza postawa przeszła nasze oczekiwania - mówił po zakończeniu kwalifikacji szef Red Bulla, Christian Horner.

Słowa Hornera zdają się idealnie oddawać zaskoczenie jakie rysowało się na twarzach szefostwa Ferrari, gdy koniec sobotnich kwalifikacji znaleźli się w trzecim rzędzie, za kierowcami Mercedesa i Red Bulla.

- Spodziewaliśmy się znacznie mniej, zwłaszcza po tym co Ferrari pokazało w piątek na swoich szybkich przejazdach - dodał Horner.

- Ferrari radzi sobie tutaj dobrze z oponami, ale to będziemy mieć wyścig w swoich rękach - wtórował swojemu szefowi czwarty w kwalifikacjach Daniel Ricciardo.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: niecodzienny wypadek kierowcy F1. Nie uwierzysz, co zrobił

Sebastian Vettel, który zakwalifikował się do wyścigu z piątego miejsca, wcale nie czuje się wolniejszy od kierowców swojego byłego teamu. - Oczekiwaliśmy, że staniemy w drugiej linii. Mimo tego spodziewam się dobrego tempa w niedzielę - przyznał.

- (...) Taktyka może być kluczowa jako, że wszyscy w pewnym momencie będą musieli użyć twardszej mieszanki. Tutaj zazwyczaj jest gorąco, a nam taki klimat nie przeszkadza - uzupełnił.

Komentarze (0)