Mark Hughes stanął w obronie Roberta Kubicy. "To może być piękna historia"

Konkretny cel przed Robertem Kubicą na Węgrzech

Mark Hughes jako jeden z pierwszych dziennikarzy przewidywał, że Robert Kubica obiera sobie za cel powrót do regularnego ścigania w Formule 1. Już na początku czerwca, gdy Polak odbył testy modelem E20 na torze w Walencji, brytyjski dziennikarz był pod wrażeniem jazdy 32-latka.

- To jest coś więcej niż przyjemny dzień w samochodzie F1. Jeśli następnym razem zobaczymy Kubicę testującego hybrydowy model Renault, to będziemy mieć potwierdzenie. To będzie oznaczać, że Kubica jest na drodze do powrotu do F1 - pisał w czerwcu Hughes na łamach "Motorsport Magazine".

Czas przyznał rację Brytyjczykowi. 2 sierpnia na torze Hungaroring polski kierowca zasiądzie za kierownicą tegorocznego modelu Renault. - Potwierdzone. Kubica będzie testować samochód Renault po wyścigu o Grand Prix Węgier. Epicko - napisał na Twitterze Hughes.

Po chwili dziennikarz "Motorsport Magazine" został zaatakowany przez jednego z brytyjskich fanów F1. - Epickie? Dlaczego? Jesteś śmieszny. Twój fanatyzm na punkcie tego kolesia jest przerażający. Aż przykro się to ogląda. Nie cierpię fanatyzmu. Dlaczego to ma być wielki powrót? Bo Kubica złamał sobie rękę? Ok, rozumiem. Czekasz na wzruszającą historię, bo to oznacza pieniądze dla twojego magazynu... - napisał jeden z fanów.

- To może być jeden z najpiękniejszych powrotów w historii sportu. Pytanie dla ciebie. Dlaczego jesteś tak agresywny? Kubica nie złamał ręki, on prawie ją stracił. Przecież orzeczono nawet śmierć kliniczną, choć powszechnie się o tym nie mówi, ale to prawda. To nieco więcej niż złamana ręka. Trudno to nazwać fanatyzmem - odpisał mu Hughes.

Pozostała część kibiców dobrze przyjęła jednak informację o możliwym powrocie Kubicy do F1. - Jeśli testy na Węgrzech pójdą tak dobrze, jak myślę, to spodziewam się, że Kubica będzie się w tym roku ścigał. I nie chodzi mi tylko o treningi - stwierdził Hughes w dyskusji z jednym fanów.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak śpiewają piłkarze Bayernu. Potrzebują lekcji