Marcus Ericsson nie zasłużył na krytykę. "Kubica też przynosi sponsorów"

Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Marcus Ericsson
Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Marcus Ericsson

Marcus Ericsson wygrał batalię o miejsce w Sauberze w przyszłym sezonie. Szwed dalsze starty w F1 zawdzięcza swoim sponsorom, którzy posiadają część akcji ekipy z Hinwil. Eksperci są zdania, że nie powinno się go za to krytykować.

Przez ostatnie tygodnie trwała dyskusja nad składem Saubera na kolejny sezon. Wynikało to z faktu, że Szwajcarzy podpisali nową umowę z Ferrari, które postanowiło mocniej wesprzeć ekipę z Hinwil. Doprowadziło to do rebrandingu zespołu, który od przyszłego roku startować będzie pod nazwą Alfa Romeo Sauber.

Włosi chcieli stworzyć z Saubera swój zespół juniorski, umieszczając tam Charlesa Leclerca i Antonio Giovinazziego. Plan ten powiódł się tylko połowicznie, bo miejsce w ekipie znalazł Leclerc. Giovinazzi musiał zadowolić się rolą kierowcy rezerwowego. Na dalsze starty w F1 będzie mógł za to liczyć Marcus Ericsson, choć Szwed w tym roku nie zdobył ani jednego punktu i jego jazda pozostawiała sporo do życzenia.

Ericsson ma jednak silne wsparcie skandynawskich sponsorów, którzy kilkanaście miesięcy temu wykupili znaczny pakiet akcji Saubera, gdy zespół przechodził poważny kryzys finansowy. Argumenty finansowe szwedzkiego kierowcy i firm z nim związanych okazały się na tyle mocne, że Ferrari musiało odpuścić temat startów Giovinazziego w sezonie 2018.

- Ludzie są źli z powodu tego, że Marcus Ericsson przynosi pieniądze do Saubera i dzięki temu może nadal startować w tej ekipie. Równocześnie te same osoby wzywają Williamsa, aby zakontraktował Roberta Kubicę, a przecież on też ma zapewnić zespołowi wsparcie finansowe. Skład Leclerc i Ericsson jest przyzwoity w przypadku Saubera - uważa James Peace z Grand Prix Management Group.

Równocześnie miejsce w Sauberze stracił Pascal Wehrlein, który w tym roku zdobył więcej punktów niż Ericsson. Niemiec nie miał szans na dalsze starty w zespole, bo należy do akademii talentów Mercedesa, czyli konkurenta Ferrari. - Rok temu Nico Rosberg ogłosił zakończenie kariery. Od tego momentu Wehrlein przeszedł drogę od kandydata do zastąpienia mistrza świata w Mercedesie do kierowcy, który nawet nie znalazł uznania w oczach Saubera. To musi boleć - twierdzi Tom Bellingham z portalu WTF1.com.

Dalsza kariera Wehrleina w F1 stoi teraz pod znakiem zapytania. Szefowie Mercedesa próbowali załatwić mu kontrakt w Williamsie, ale zespół z Grove wyżej stawia akcje innych kierowców, w tym Roberta Kubicy. - Wehrlein ma talent i prędkość, ale to tylko stanowi dowód, że w świecie Formuły 1 to niczego nie gwarantuje - ocenia hiszpański dziennikarz Diego Mejia.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Żewłakow: Senegal to przede wszystkim siła fizyczna

Źródło artykułu: