Więcej zespołów w F1 kluczem do sukcesu. "Młodzi czekają na swoją szansę"

Liberty Media ma na celu uczynienie z Formuły 1 bardziej konkurencyjnej i emocjonującej dyscypliny. Zdaniem Nigela Mansella, mistrza świata z 1992 roku, będzie to możliwe w przypadku rywalizacji większej liczby zespołów w F1.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
wyścig Formuły 1 Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: wyścig Formuły 1
Obecnie regulamin Formuły1 zakłada, że maksymalnie może w niej rywalizować 26 samochodów. Po raz ostatni taką stawkę mieliśmy w sezonie 1995, kiedy to zbankrutował zespół Simtek i nie przystąpił do wyścigu o Grand Prix Kanady. Wcześniej część ekip, chcąca startować w królowej motorsportu, musiała obejść się smakiem ze względu na obowiązujący limit.

F1 podejmowała w ostatnich latach próby rozszerzenia listy startowej. W 2010 na starcie mieliśmy aż 24 pojazdy, po tym jak do mistrzostw świata dołączyły trzy nowe zespoły. Były to HRT, Lotus Racing i Virgin Racing. Nie poradziły one sobie z kosztami, z jakimi wiążą się starty w F1 i bardzo szybko upadły.

Kolejnym powiewem świeżości w elitarnej serii wyścigowej było dołączenie do niej zespołu Haas F1. Amerykanie zadebiutowali w F1 w roku 2016 i obecnie szykują się do swojego trzeciego sezonu. Ekipa należąca do Gene Haasa może być zadowolona ze swoich dotychczasowych wyników. Dwukrotnie kończyła rywalizację na ósmym miejscu w klasyfikacji konstruktorów, gromadząc 29 i 47 punktów. To pokazuje spory wzrost formy.

- Teraz w F1 nie ma takiej konkurencji, tak jak to było w latach 80. i 90. Myślę, że wszyscy chcielibyśmy zobaczyć na starcie 26 samochodów. Tym bardziej, że mamy sporo uznanych kierowców, którzy są blokowani i nie mają gdzie startować - powiedział Nigel Mansell, mistrz świata z sezonu 1992.

Brytyjczyk jest zdania, że obecna sytuacja, w której w F1 startuje tylko 20 samochodów, nie jest dobra dla młodych talentów. - W dawnych latach dochodziło do sytuacji, że kierowca doznał kontuzji i był zastępowany przez kogoś innego, bo wypadał ze stawki. Napływ świeżej krwi był w każdym sezonie. Zawsze był jakiś samochód, do którego można było się dostać. Teraz tego nie ma. FIA wykonała niesamowitą robotę, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Producenci też stanęli na wysokości zadania. Kariera kierowcy jest teraz dwa razy dłuższa niż kiedyś. To dobrze dla nich, ale to też zła informacja dla młodych, którzy czekają na swoją szansę w F1 - dodał Mansell.

Nadzieją dla Formuły 1 mogą być zapowiedzi Zorana Stefanovica. Serb od wielu lat marzy, aby jego ekipa Stefan GP rywalizowała w królowej motorsportu. Najbliżej jego osiągnięcia był w 2010 roku, ale wtedy władze FIA nie zaprosiły zespołu do F1. W zeszłym roku Stefanovic deklarował, że ponownie jest zainteresowany dołączeniem do wyścigowej elity.

Magnesem dla innych zespołów mogą być też zapowiedzi Liberty Media. Nowy właściciel F1 chce wprowadzić bardziej sprawiedliwy podział zysków, który nie będzie stawiać na uprzywilejowanej pozycji takich gigantów jak Ferrari czy Mercedes. Negocjacje w tej sprawie trwają od kilku miesięcy i nie należą do najłatwiejszych. Włosi od pewnego czasu podkreślają, że opuszczą królową motorsportu, jeśli stracą swoje finansowe przywileje.

Obecne zasady dotyczące warunków wypłacania premii zespołom ważne są do końca sezonu 2020.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"
Czy chciałbyś, aby w F1 rywalizowało więcej ekip?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×