Dla wielu Charles Leclerc jest największym talentem ostatnich lat w Formule 1. Na Monakijczyku, który przed rokiem w cuglach zdobył tytuł mistrzowski w Formule 2, ciąży spora presja. 20-latek przekonał się o tym w piątek, kiedy wskutek własnego błędu wyleciał z toru jadąc w kierunku zakrętu numer dwanaście.
Kierowca Alfa Romeo Sauber znajdował się wtedy na swoim najszybszym okrążeniu, ale wylądował w żwirze, a jego samochód zatrzymał się na bandzie. - Jestem zły z tego powodu. Staram się przesuwać moje limity. To naturalne w trakcie testów. Jednak byłbym bardziej naturalny, gdyby coś takiego wydarzyło się w pierwszym wyścigu sezonu w Melbourne - powiedział debiutant.
Leclerc ma świadomość, że przed nim jeszcze wiele nauki, jeśli chce odnosić sukcesy w tak konkurencyjnym sporcie jak F1. - Wiele się już nauczyłem, ale jeszcze więcej przede mną. Po prostu cieszę się ze zrobionych postępów, ale też jestem zły na siebie. Lekcja jaka płynie z tej sytuacji jest taka, że to było głupie z mojej strony. Nie powinienem o tak wczesnej porze testów jechać na limicie. Tempo w trakcie tego okrążenia było dobre. Oczywiście, nie ukończyłem go, ale to całkowicie moja wina - dodał Leclerc.
Kierowca urodzony w Monte Carlo pokonał w Barcelonie dystans 375 okrążeń. - Formuła 1 to ciągle dla mnie coś nowego. Myślę jednak, że zdobyłem cenną wiedzę. Czuję się gotowy na pierwszy wyścig. Sądzę, że znacznie poprawiłem się w trakcie trwania tych testów - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: "Z bieganiem miał się pożegnać". Jakub Krzewina i jego sprint marzeń