Williams przeżywa głęboki kryzys w obecnym sezonie, z powodu ogromnych problemów związanych ze swoim samochodem. Część ekspertów ze środowiska F1 wskazuje jednak, że zespół nie pomógł sobie zatrudniając dwóch niedoświadczonych kierowców, którzy przede wszystkim podreperowali budżet stajni z Grove.
Ekspert F1, a także były kierowca cyklu Grand Prix, Marc Surer przyjmuje z zadowoleniem fakt, że Williams przeżywa tak trudny sezon, ponieważ jego zdaniem "płaci rachunek" za zatrudnienie dwóch "paydriverów" Siergieja Sirotkina i Lance'a Strolla .
- To ostrzeżenie dla innych zespołów, którym chociaż przez chwilę przeszło przez myśl, aby załatać dziurę w budżecie zatrudnieniem kierowcy z bogatym sponsorem - powiedział Surer. - Ostatecznie stracą więcej pieniędzy na takim układzie, niż gdyby mieli u siebie zawodnika punktującego regularnie, który dawałby zespołowi nadzieje na lepsze miejsce w mistrzostwach i wypłatę większej nagrody. Paydriver przynosi miliony, ale nie dostarcza punktów - podkreślił.
Spojrzenie na klasyfikację konstruktorów po 5 z 21 wyścigów potwierdza teorię Surera. Williams jest ostatni z zaledwie jednym punktem. Trzy razy więcej "oczek" zgromadził chociażby przedostatni Sauber, w ostatnich latach jeden z najsłabszych zespołów w F1.
Surera nie dziwi też fakt, że Williams może mieć potężne problemy przed sezonem 2019, jeśli nie znajdzie dla siebie nowego sponsora, po tym jak z końcem 2018 roku z bolidów z Grove zniknie logo Martini. - Masz dużo większą szansę na pomyślne zakończenie negocjacji z nowym sponsorem, jeśli posiadasz kierowcę, który od czasu do czasu potrafi pozytywnie zaskoczyć swoim występem - zauważył Szwajcar.
- Weźmy np. Charlesa Leclerca: to ktoś, kto daje Sauberowi nadzieję na regularne punkty, a jeśli masz u siebie takiego kierowcę, to łatwiej ci rozmawiać ze sponsorami. Gdy masz Sirotkina i Strolla, to nie zapuka żaden sponsor. W końcu, dlaczego miałby to zrobić? - dodał Surer.
Na podobne zarzuty o nazywanie swoich kierowców "paydriverami" już wcześniej odpowiadała szefowa teamu Claire Williams. Zdaniem Brytyjki, w obecnych czasach trudno znaleźć w F1 kierowcę, który nie ma za sobą zaplecza sponsorskiego, bo takie posiadają nawet najszybsi.
- Wielu zawodników ma sponsorów, którzy wędrują za nimi od zespołu do zespołu, ale ponieważ odnoszą sukcesy, nikt nie pomyślałby o tym, by nazwać ich "paydriverami" - stwierdziła Williams, która nawiązuje do kierowców takiego kalibru jak Fernando Alonso, wspierany przez lata przez hiszpański bank Santander lub Michael Schumacher, któremu towarzyszyli nieustannie Dekra czy DVAG.
Dla Williamsa o punkty na torach F1 walczą obecnie wspomniani wcześniej Lance Stroll i Siergiej Sirotkin. Pierwszy może liczyć na wsparcie swojego zamożnego ojca, a drugi na pokaźny kapitał rosyjskich firm. Szacuje się, że obaj wnoszą do budżetu Williamsa ok. 35 milionów euro rocznie. Robert Kubica, który kilka miesięcy temu walczył o posadę w zespole z Sirotkinem, posiadał budżet dwa razy mniejszy od Rosjanina. Williams postawił jednak na debiutanta, zamiast kierowcy, który ma na koncie zwycięstwo i podia w Grand Prix.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"