McLaren na początku sezonu nie potrafił sprostać oczekiwaniom związanym z powrotem do rywalizacji ze ścisłą czołówką Formuły 1. Lider zespołu Fernando Alonso jest w tej chwili najwyżej sklasyfikowanym kierowcą za ekipami Mercedesa, Ferrari i Red Bulla. Hiszpan wiąże spore nadzieje ze startem w kolejnym wyścigu w Monako, gdzie jak co roku zespoły z wolniejszymi samochodami mają większe szanse na nawiązanie walki z najszybszymi konstrukcjami.
- Monako jest rzeczywiście jednym z tych torów, który ma tendencję do wyrównywania szans. Wyścig ten jest trochę jak rzut kostką - twierdzi Alonso. - W Hiszpanii widzieliśmy, że nawet wysoka pozycja w kwalifikacjach nie gwarantuje ci, że nie staniesz się nagle ofiarą dramatu na pierwszym okrążeniu, który może zmienić kompletnie twoją sytuację.
- Musimy przygotować się perfekcyjnie na sobotnie kwalifikacje, a później walczyć ostro w niedzielnym wyścigu, aby wyrwać tak dużo punktów, jak tylko będzie to możliwe - dodał.
Alonso, który triumfował dwa razy w karierze w prestiżowym ulicznym wyścigu w Monte Carlo, przed rokiem zdecydował się odpuścić start w Księstwie na rzecz debiutu w równie popularnym za Oceanem wyścigu Indianapolis 500. - Doświadczenie związane z Indy było niesamowite, ale Monako to równie niezwykłe miejsce do ścigania - powiedział pochodzący z Oviedo 36-letni kierowca McLarena.
- To jeden z najbardziej wymagających techniczne torów w sezonie, po porostu ze względu na poziom wymaganych umiejętności i koncentracji, którą należy utrzymać przez 78 okrążeń. Jednocześnie musisz obserwować ruch na torze, pilnować strategii, uważać na pogodę i wszystko inne, co ten szalony wyścig oferuje - uzupełnił Alonso.
Fernando Alonso oprócz dwóch zwycięstw w Monako w barwach Renault i McLaren, ma jeszcze w kolekcji dwa podia wywalczone z zespołem Ferrari. Hiszpan punktował do tej pory w każdym swoim starcie w Monte Carlo, w którym udało mu się dojechać do mety.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: brutalne zagranie na boisku. Kopniak w twarz!