Gdy w zeszłym roku w Formule 1 doszło do sporych zmian w przepisach, wyścigu o Grand Prix Niemiec zabrakło w kalendarzu mistrzostw świata. Większe oraz mocniejsze samochody królowej motorsportu pojawiły się na Hockenheim dopiero w tym sezonie.
W efekcie nie trzeba było długo czekać aż któryś z kierowców rozprawi się z rekordem toru, należącym od 2004 roku do Michaela Schumachera. "Schumi" za kierownicą modelu F2004 pokonał jedno okrążenie w czasie 1:13.306. W sobotę Sebastian Vettel poprawił ten rezultat o ponad dwie sekundy. Od teraz najszybsze "kółko" na Hockenheim wynosi 1:11.212.
Analiza suchych czasów z sobotniej walki o pole position jest obiecująca dla Williamsa. Brytyjski zespół po raz pierwszy w tym sezonie nie był najwolniejszy w stawce. Średnie rezultaty osiągane przez Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina w czasówce były średnio gorsze o 3,5 proc. w porównaniu do Ferrari. Gorzej pod tym względem wypadła ekipa Toro Rosso.
Sytuacja ekipy z Grove prezentuje się gorzej, jeśli popatrzymy na jej wyniki z przeszłości. W 2014 roku na Hockenheim Williams tracił ledwie 0,29 proc. względem wyznaczającego wówczas tempo Mercedesa. Wtedy też Valtteri Bottas był w stanie dojechać do mety przed Lewisem Hamiltonem, zajmując w wyścigu drugą pozycję.
W tym sezonie sytuacja, w której Stroll lub Sirotkin byliby w stanie pokonać w równorzędnej walce któregokolwiek z kierowców Mercedesa jest wręcz niemożliwa.
ZOBACZ WIDEO Lekkoatleci lubią koszykówkę. Paweł Fajdek: Gram nawet na rozgrzewce