Pierwszy dzień testów na Hungaroringu zakończył się udanie dla Antonio Giovinazziego, który nie tylko okazał się najszybszym kierowcą na torze, ale ustanowił też nieoficjalny rekord toru. Wynik 1:15.680 był lepszy od tego, jaki w trakcie piątkowego treningu przed Grand Prix Węgier wykręcił Sebastian Vettel.
Dla młodego Włocha był to drugi test za kierownicą modelu SF71H w tym sezonie. W maju miał on okazję testować samochód z Maranello w Barcelonie. - Muszę powiedzieć, że maszyna jest dużo lepsza. To duży krok naprzód. Od maja do lipca minęło trochę czasu. Obserwowanie jak znaczące są to zmiany, to coś fenomenalnego. Ferrari wykonuje niesamowitą pracę - powiedział Giovinazzi.
Ferrari w ostatnich tygodniach wprowadziło szereg poprawek do swojego modelu, w tym nową specyfikację silnika. To sprawiło, że obecnie model SF71H uważa się za najlepszy w stawce, nawet jeśli w klasyfikacji generalnej mistrzostw Sebastian Vettel traci 24 punkty do Lewisa Hamiltona.
- Podczas testu wykonaliśmy kilka długich przejazdów, zrobiliśmy też symulację kwalifikacji. Przeszkodził nam deszcz pod koniec dnia, jednak to był udany test. Pozytywny nie tylko dla mnie, ale też dla zespołu - dodał Giovinazzi.
W środę młody Włoch nie będzie narzekać na nudę, gdyż ponownie zobaczymy go na torze. Tym razem za kierownicą Alfa Romeo Sauber. To efekt bliskiej współpracy Ferrari z teamem z Hinwil. Co więcej, ze względu na niewielką liczbę występów w F1, Giovinazzi spełnia wymogi regulaminowe co do "młodych kierowców".
Kierowca nie uważa jednak, by dwudniowe testy na Węgrzech decydowały o tym, czy w przyszłym roku zobaczymy go na stałe w F1. - Nie myślę o presji. Celem było pokazanie się z dobrej strony. Chciałem udowodnić, że jestem gotów - podsumował.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: rajskie wakacje gwiazdy reprezentacji Chorwacji