Od czwartku w Formule 1 oficjalnie mamy nowy zespół. To Racing Point Force India, którego właścicielem jest Lawrence Stroll. Kanadyjczyk kupił aktywa należące wcześniej do Force India. W nazwie nowego podmiotu pozostało odwołanie do poprzednika, gdyż przepisy FIA nie zezwalają na zmianę nazw podwozi w trakcie trwania sezonu.
- Mamy nadzieję, że fani nie będą nas mylić - powiedział Otmar Szafnauer, dyrektor zarządzający nowej ekipy.
Wiele wskazuje na to, że zimą zespół Strolla ponownie zmieni nazwę. Wtedy usunie człon "Force India" i na zawsze odetnie się od poprzednika. Aby to jednak było możliwe, zgodę na to wyrazić będą musiały wszyscy konstruktorzy rywalizujący w F1.
Stroll chce syna w swoim zespole
Skoro Stroll senior ma już za sobą papierkową robotę, teraz może poświęcić swoją uwagę na to, by sprowadzić syna Lance'a do własnego zespołu. Miliarder chciałby, aby doszło do tego już w kolejny weekend na włoskiej Monzy, ale nie będzie to łatwe zadanie.
Przede wszystkim, ważną umowę z Force India ma Esteban Ocon. O interesy młodego Francuza dba Mercedes, który nie pozwoli na transfer Strolla i odejście Ocona, dopóki 21-latek nie znajdzie nowego zespołu w F1. Jedyną opcją dla niego jest w tym momencie McLaren. Tym bardziej, że stajnia z Woking bierze pod uwagę zakontraktowanie go również na sezon 2019.
Problem w tym, że wcześniej Brytyjczycy musieliby zwolnić z kontraktu Stoffela Vandoorne'a. Przyszłość Belga w F1 wisi na włosku. Zadecydować o niej może Stroll senior. Jeśli Kanadyjczyk wyłoży fundusze na odszkodowanie dla 26-latka za przedwczesne zerwanie kontraktu, McLaren natychmiast pokaże mu drzwi. Wszystkie zainteresowane strony goni jednak czas, bo do Grand Prix Włoch pozostał tydzień.
ZOBACZ WIDEO: K2 zimą? To powinien być mały zespół, a nie duża wyprawa
Szansa dla Kubicy
Ten scenariusz spodoba się polskim kibicom, bo oznacza zwolnienie miejsca w Williamsie. Ponieważ zespół z Grove miałby niewiele czasu na poszukanie zastępcy, to za kierownicą modelu FW41 usiadłby Robert Kubica. Spełniłoby się marzenie tysięcy fanów, i to nie tylko znad Wisły, którzy oczekują powrotu krakowianina do F1.
- Nie sądzę, aby do zmiany kierowców doszło tak szybko, już na Monzy. Bardziej prawdopodobne jest to, że w najbliższym czasie nie będzie większych rotacji w naszym składzie - stwierdził Szafnauer.
Nieco bardziej wylewna była za to Claire Williams. - W F1 mamy sporo zwrotów akcji, czyż nie? Myślę, że widzieliśmy to w ostatnich tygodniach. Będziemy musieli poczekać i zobaczyć, co przyniesie przyszłość. Może to dziwne, że Lawrence Stroll jest właścicielem jednego zespołu, a jego syn jeździ w innym. Jednak taka właśnie jest F1. W tej chwili Lance jest związanymi z nami kontraktem. Jedzie dla nas w Belgii. Gdy będziemy mieć więcej informacji na temat jego przyszłości, podzielimy się nimi z wami - dodała szefowa brytyjskiego zespołu.
Wyścig o Grand Prix Singapuru odbędzie się w połowie września.
Walka o punkty i dolary
W Racing Point Force India nie brakuje jednak głosów, że zespół powinien dokończyć sezon z obecnym składem, stawiając na Sergio Pereza i Estebana Ocona. Ekipa w tej chwili nie ma punktów na swoim koncie i zaczyna od nowa rywalizację w klasyfikacji konstruktorów. Zmiana kierowców w tej sytuacji nie byłaby najlepszym rozwiązaniem.
Szafnauer ma bowiem świadomość, że zespół ma w tej chwili szansę wyprzedzić Williamsa, Saubera i Toro Rosso. Tym samym wskoczyłaby na siódme miejsce w tabeli. Oznaczałoby to dla niej większe nagrody z puli F1.
Ze Strollem w składzie byłoby o to trudniej. 19-latek musiałby wdrożyć się do nowej ekipy i szybko zaznajomić z nową maszyną.
Williams szuka pieniędzy
Stroll trafi do zespołu ojca najpóźniej w roku 2019. Najprawdopodobniej w tym momencie w F1 nie będzie już Romaina Grosjeana. W piątek w Belgii dało się bowiem usłyszeć, że Haas w miejsce doświadczonego Francuza pozyska Charlesa Leclerca z Saubera.
To właśnie szwajcarska ekipa ma być ostatnią deską ratunku dla Vandoorne'a. Belg o jedno wolne miejsce będzie musiał się zmierzyć z Marcusem Ericssonem. Drugi z foteli w stajni z Hinwil zajmie protegowany Ferrari - Antonio Giovinazzi.
Najciekawsza batalia rozegra się o miejsca w Williamsie i Toro Rosso. Brytyjczycy potrzebują gotówki, by przetrwać gorszy okres. Dlatego akcje Kubicy w kontekście jazdy w sezonie 2019 nie stoją zbyt wysoko. Rozmowy z Brytyjczykami mają prowadzić rosyjscy kierowcy - Nikita Mazepin oraz Artiom Markiełow. W gorszej sytuacji jest pierwszy z nich, bo nie posiada on wystarczającej liczby punktów, by uzyskać superlicencję. 19-latek musiałby się zadowolić rolą kierowcy testowego i okazjonalnymi występami w sesjach treningowych.
Inną opcją dla Williamsa jest George Russell, który pewnie kroczy po tytuł mistrzowski w F2. Młody Brytyjczyk ma wsparcie Mercedesa, który mógłby zaoferować zespołowi z Grove zniżkę na silniki, jeśli ofiarowałaby ona jeden z foteli 20-latkowi.
Niewiele wiadomo natomiast w kwestii Toro Rosso. Na początku sezonu zespół wyrażał zainteresowanie 18-letnim Lando Norrisem, ale wówczas na transfer nie zgodził się McLaren. Brytyjczycy chcą jednak pozyskać Jamesa Keya, który obecnie jest dyrektorem technicznym ekipy z Faenzy. To otwiera drzwi do negocjacji pomiędzy stronami.
- Nie prowadzimy rozmów z McLarenem w tej sprawie - zapewnia Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Gdyby do transferu Norrisa ostatecznie doszło, to drugie miejsce w Toro Rosso musiałby zająć któryś z doświadczonych kierowców. W tym kontekście najczęściej wymienia się nazwiska Brendona Hartleya oraz Jeana-Érica Vergne'a.