W tym sezonie Sebastian Vettel ma sporą szansę na tytuł mistrzowski. Niemiec traci 17 punktów do prowadzącego w klasyfikacji Lewisa Hamiltona, a przegrane kwalifikacje nie ułatwiają mu pogoni za Brytyjczykiem. Zdaniem wielu ekspertów, to Vettel odgrywa pierwsze skrzypce w Ferrari i pole position Kimiego Raikkonena jest wypadkiem przy pracy.
Niemiec odrzuca jednak takie teorie spiskowe i jest przekonany, że Raikkonen ma szansę na wygraną w Grand Prix Włoch, a zespół nie będzie stosować team orders. - Skoro zaczyna wyścig z pole position, to chyba może zwyciężyć? To długi wyścig. Ja chcę wygrać, on chce wygrać. Grunt, by dokonał tego ktoś z nas - stwierdził 31-latek.
Vettel zapowiedział, że zachowa ostrożność w pierwszej szykanie, bo chce uniknąć sytuacji, w której doprowadzi do kolizji z kolegą z zespołu. - Zespół pozwala nam się ścigać, ale musimy na siebie uważać. Nie sądzę, aby ktokolwiek z nas podejmował jakieś głupie ryzyko i chciał uszkodzić samochód - dodał Raikkonen.
Dla doświadczonego Fina jest to pierwsze pole position w tym sezonie. Raikkonen nie był jednak w pełni szczęśliwy ze swojego występu. - Staramy się, próbujemy różnych rzeczy. Czasem to wychodzi, czasem nie. To nie jest takie proste na jakie wygląda w telewizji. Cały weekend układa się po mojej myśli, ale warunki też się zmieniają. Jednak główną pracę mamy do wykonania w niedzielę - zakomunikował mistrz świata z sezonu 2007.
Tymczasem nadal niewyjaśniona pozostaje przyszłość Raikkonena. W padoku panowało przekonanie, że Ferrari ogłosi przedłużenie kontraktu z Finem przy okazji Grand Prix Włoch. Tak się jednak nie stało.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa