Pomiędzy wyścigami we Włoszech a Singapurze Lewis Hamilton miał niezwykle napięty grafik. Brytyjczyk odbywał podróże związane z promowaniem marki Tommy Hilfiger, która jest jego sponsorem. Później wrócił do swojego domu w Monako, by stamtąd udać się do Włoch, by wziąć udział w ślubie swojego przyjaciela. Następnie podróżował do Szanghaju i Nowego Jorku, by po raz kolejny promować swoją kolekcję ubrań.
Dlatego też wielu kibiców obawiało się o występ kierowcy Mercedesa na torze Marina Bay i sugerowało, że 33-latek powinien w większym stopniu skupić się na F1. Jego zwycięstwo i powiększenie przewagi nad Sebastianem Vettelem do 40 punktów sprawiło, że krytycy ucichli.
- Mija sześć lat odkąd słyszę, że jak to pozwalam Lewisowi latać po całym świecie w trakcie sezonu. I wiecie co? Miał za sobą ekstremalnych dziesięć dni, ale on to uwielbia. Był w Szanghaju, był w Nowym Jorku, po czym przybył do Singapuru jak gwiazda rock and rolla. Uciszył wszystkich krytyków. Nie osądzajmy ludzi i pozwólmy im robić to, co lubią. On sam najlepiej wie, co jest dla niego najlepsze - ocenił Toto Wolff, szef zespołu z Brackley.
Sam Hamilton miał powiedzieć Wolffowi, że F1 zawsze jest dla niego priorytetem i podziękował Mercedesowi za możliwość zaangażowania się w inne projekty.
- Zdecydowanie czuję, że mam odpowiedni balans w życiu, dzięki takiemu podejściu. Czuję się naprawdę dobrze. Wiem, że niektórzy kwestionowali moje podróże, pytali o nie. Powiedziałem jednak Toto, aby ani przez chwilę nie myślał, że nie chcę w tym roku zgarnąć tytułu. To jest mój priorytet. I to widać po mojej jeździe. To się nie zmieni - stwierdził Hamilton.
Wyścigi Formuły 1 można obejrzeć na żywo również w Internecie i na urządzeniach mobilnych. Cały sezon na kanałach Eleven Sports na platformie WP Pilot
ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Czułam się bardzo źle. Nie miałam siły wstać z łóżka