W zeszły weekend Mick Schumacher zgarnął tytuł mistrzowski w europejskiej Formule 3. Nazwisko młodego Niemca przewijało się w kontekście awansu do Formuły 1 już w sezonie 2019, ale wiele wskazuje na to, że kolejny rok spędzi on w Formule 2. Wątpliwości, co do tego, że 19-latka w niedalekiej przyszłości zobaczymy w królowej motorsportu nie ma jednak Lewis Hamilton.
- Nie sądzę, aby nazwisko stanowiło dla niego dodatkową presję. Nie przeszkodzi mu. Będzie w stu procentach sobą. Znów będziemy mieć Schumachera w F1, ale dlatego, że robi dobrą robotę - skomentował aktualny mistrz świata.
Niestety, Michael Schumacher nie może przeżywać wspólnie z synem sukcesów na europejskich torach, bo Niemiec ciągle dochodzi do siebie po wypadku, jaki miał miejsce we francuskich Alpach pod koniec 2013 roku. Mick zjeżdżał wówczas z ojcem na nartach i był świadkiem tych zdarzeń.
- Ma sporo talentu, podobnie jak jego ojciec. To samo się tyczy Rosbergów - Keke i Nico. Może któregoś dnia Fernando Alonso będzie mieć dzieci i wtedy też pojawi się w padoku ze swoim synem. Oczywiście, gdybym miał dzieciaka i chciałby się ścigać w F1, a nie miałby talentu, to mógłby się dostać do tego sportu z powodu nazwiska. Takie są realia. Tyle, że akurat Schumacher wykonał świetną pracę, ma ogromne umiejętności. Był wspólnie z Mercedesem na kilku wyścigach w zeszłym roku i wątpię, by nazwisko mu ciążyło. Może być kimś wielkim w F1 - dodał Hamilton.
ZOBACZ WIDEO Oryginalny garnitur Artura Szpilki. "Skupiam się na tym, co mi się podoba"