Kevin Magnussen udowodnił krytykom swoją wartość. "Ustabilizował pozycję w F1"
Kevin Magnussen na początku kariery uważany był za wielki talent. Pierwsze lata startów w Formule 1 przyniosły jednak Duńczykowi spore rozczarowanie. Miniony sezon w barwach Haasa udowodnił, że w 26-latku drzemią spore możliwości.
Mimo przyzwoitego sezonu, stracił miejsce w McLarenie na rzecz Fernando Alonso. Powrót do królowej motorsportu w 2016 roku był zaś nieudaną przygodą Magnussena z teamem Renault. 7 punktów na koncie i 16. miejsce w klasyfikacji generalnej to bardzo słaby rezultat.
Utalentowany kierowca długo nie potrafił udowodnić swojej wartości. Bardzo dobrą decyzją były przenosiny do zespołu Haas. Amerykanie dali mu szansę, a on ją całkiem dobrze wykorzystał. Prezentował solidną formę i ukończył rywalizację z 56 punktami w klasyfikacji generalnej.
Sezon 2018 był dla Magnussena udany. - Jestem bardzo dumny. To, co cieszy najbardziej to fakt, że Kevin ustabilizował swoją pozycję w F1 i udowodnił krytykom, że potrafi jeździć. Zyskał respekt - powiedział ojciec zawodnika, Jan Magnussen.
Kevin Magnussen w padoku Formuły 1 nazwany został "bad boyem". Duńczyk jest na torze szalony i nieustępliwy. Ma na swoim koncie także kilka konfliktów, w tym jeden główny - z Fernando Alonso. - Nie jest wcale tak źle. Kevin jest lubiany. Być może Alonso za nim nie przepada, ale niespecjalnie nas to interesuje - wyjaśnił ojciec kierowcy.
ZOBACZ WIDEO: Rajd Barbórka 2018. Dlaczego zawody są tak wyjątkowe?