W roku 2014 w Formule 1 rozpoczęła się era hybrydowa, w której prym wiedzie Mercedes. Niemcy skonstruowali najbardziej wydajny silnik, a to przekłada się na kolejne tytuły mistrzowskie. W minionym sezonie ekipa z Brackley świętowała piąty sukces wśród konstruktorów z rzędu.
Mercedes nie ma sobie równych również w klasyfikacji kierowców. Od sezonu 2014 czterokrotnie po tytuł sięgał Lewis Hamilton, raz ta sztuka udała się Nico Rosbergowi.
To stawia niemieckiego producenta na równi z Ferrari. Włoski zespół na początku XXI wieku wygrywał kolejne mistrzostwa dzięki świetnej jeździe Michaela Schumachera. Ekipa zarządzana była wówczas przez Jeana Todta, obecnego prezydenta FIA.
- Po naszym ostatnim sukcesie Jean do mnie zadzwonił i powiedział, że gratuluje nam piątego mistrzostwa i czuje dumę, że należymy do tego samego grona. Stwierdził, że sam powinienem być zaszczycony z faktu, że dołączyłem do tak elitarnej stawki - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.
Austriak zdradził, że rozmowa z Todtem miała ciąg dalszy. - Jego słowa były niewiarygodne. Jednak po chwili zadzwonił i się poprawił. Powiedział, że właśnie ktoś mu przekazał, że Ferrari pod jego rządami wygrało sześć tytułów wśród konstruktorów z rzędu - dodał Wolff.
Schumacher zostawał bowiem mistrzem świata w latach 2000-2004. W sezonie 1999 niemiecki kierowca przegrał rywalizację o tytuł z Miką Hakkinenem z McLarena. Ferrari wygrało jednak klasyfikację konstruktorów.
- Jestem zadowolony z tego, że po raz piąty z rzędu wygraliśmy obie klasyfikacji. To stawia nas na równi z Ferrari i wielką erą Todt-Schumacher. Pamiętam z dawnych lat ich sukcesy, gdy byłem dużo młodszy. Teraz sami dokonaliśmy czegoś podobnego i to jest niewiarygodne - stwierdził Wolff.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski o powrocie Roberta Kubicy do F1 i dramacie syna