[tag=35]
Toro Rosso[/tag] od wielu lat wspomaga swoim działaniem główny zespół Red Bulla, przede wszystkim będąc miejscem rozwoju dla młodych kierowców. W sezonie 2019 rola ekipy Franza Tosta będzie jednak zdecydowanie ważniejsza. Ekipa z Faenzy ma za sobą rok współpracy z Hondą, a Red Bull dopiero przesiada się na jednostki napędowe Japończyków.
Silnik: nadzieja pokładana w Hondzie
Ubiegły sezon był pierwszym rokiem współpracy Toro Rosso z Hondą. Końcowe rezultaty i komunikacja pomiędzy zespołem a producentem okazały się być dużo lepsze niż oczekiwano. Japończycy byli mocno krytykowani przez McLarena za jakość ich jednostek napędowych oraz sposób wymieniania uwag pomiędzy ekipą a dostawcą silników.
Zupełnie odmienne zdanie na temat pracy z Hondą ma zespół Franza Tosta. Producent jednostek napędowych bardzo uważnie słuchał opinii teamu z Faenzy. Japończycy znacznie poprawi swoje silniki, dzięki czemu Toro Rosso mogło skutecznie rywalizować w F1. - Byliśmy przygotowani na naprawdę trudny rok. Okazało się jednak, że jednostka napędowa Hondy została zdecydowanie poprawiona względem tego, co otrzymywał od nich McLaren - powiedział szef satelickiego zespołu Red Bulla.
Japończycy bardzo dużo się nauczyli, jednak nie oznacza to, że wyniki Toro Rosso w sezonie 2019 poprawią się. Problemem może być początek współpracy Hondy z Red Bullem. Pewnym jest, że priorytet będzie miał zespół Christiana Hornera. Szefowie Toro Rosso są świadomi tego, że może zdarzyć się sytuacja, w której będą musieli poświęcić swoje wyniki kosztem ekipy fabrycznej.
- Jeśli to pomoże w strategii rozwoju Red Bulla i pozwoli zespołowi walczyć o tytuł mistrzowski, to nie ma problemu. Nawet nie musimy tego omawiać. Byłbym z tego bardziej niż zadowolony, bo jednak działamy równolegle i też skorzystamy na ich progresie - powiedział Tost. Dla jego ekipy może to oznaczać kary i starty kierowców z końca stawki.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob o jeździe na wózku: "To jest dla mnie jak motorek, niczego nie ujmuje"
Kierowcy: powrót Kwiata, debiut Albona
W przyszłym sezonie duet kierowców Toro Rosso tworzyć będą Daniił Kwiat i Alexander Albon. Dla tego pierwszego będzie to powrót do ekipy po roku pauzy. Rosjanin startował w zespole Franza Tosta przez niemal trzy pełne sezony. Pożegnał się z teamem, ponieważ nie potrafił wykorzystać swojego niewątpliwego talentu oraz zapanować nad gorącą głową. Kwiat na torze potrafi być zupełnie nieobliczalny.
Wydaje się, że jego największą szansą w karierze były starty w fabrycznej ekipie Red Bulla. Po jednym pełnym sezonie oraz trzech wyścigach w 2016 roku, Rosjanin został jednak zdegradowany z powrotem do Toro Rosso. Winna była jego nierówna jazda oraz totalna nieprzewidywalność. Z drugiej strony Kwiatowi zabrakło także nieco szczęścia. W okresie jego jazdy w teamie Hornera, coraz lepiej prezentował się Max Verstappen. Miejsce w zespole musiało się więc zwolnić, a naturalnym kandydatem był Rosjanin.
Teraz Kwiat powraca do Formuły 1 jako dojrzalszy kierowca. Ma za sobą sezon pracy dla Ferrari jako zawodnik rozwojowy. Miał czas, by przemyśleć swoją jazdę i zaplanować dalszą karierę. Jego ponowny angaż w Toro Rosso to decyzja zaskakująca, z drugiej jednak strony to wciąż młody kierowca, a ponadto reprezentuje bardzo atrakcyjny dla F1 rynek.
Partnerem Kwiata będzie debiutant, Alexander Albon. Tajsko-brytyjski kierowca w ostatniej chwili dołączył do ekipy z Faenzy. Miał już bowiem podpisany kontakt na starty w Formule E. Jego marzeniem od zawsze była jednak Formuła 1. Nic więc dziwnego, że zrobił wszystko, aby dołączyć do Toro Rosso. Co ciekawe, Albon nie miał jeszcze okazji do jazdy bolidem F1. Testy w Barcelonie będą jego pierwszą stycznością z piekielnie mocnymi samochodami królowej motorsportu.
Debiutant przyznaje jednak, że nie boi się wyzwania. - Moim celem jest walka od samego początku. Nie będzie to łatwe, bo mam cztery dni w Barcelonie na testy, a tak naprawdę nigdy w życiu nie jeździłem bolidem Formuły 1. Różni się znacznie od samochodu F2. Przede mną dużo intensywnej pracy - powiedział.
Albon był członkiem akademii Red Bulla, jednak stracił w niej miejsce w 2012 roku. Ambicją i nieustępliwością sprawił, że powrócił do łask Helmuta Marko w sezonie 2018. - Musiałem walczyć, żeby zaimponować obserwatorom za każdym razem, gdy wsiadałem do bolidu. Całe życie coś komuś udowadniałem. Udało mi się otrzymać drugą szansę i zrobię wszystko, żeby jej nie zaprzepaścić - wyjaśnił.
Struktura: odejście Jamesa Key do McLarena
W trakcie sezonu 2018 bardzo głośno było o przejściu Jamesa Key do McLarena. Były dyrektor techniczny Toro Rosso zdecydował się porzucić ekipę z Faenzy na rzecz Woking. Brytyjczyk miał dostęp do pierwszych prac i pomysłów związanych z samochodem na rok 2019. Zaraz po ogłoszeniu swojej decyzji został więc wysłany na przymusowy urlop i odsunięty od obowiązków.
Wydawać by się mogło, że utrata dyrektora technicznego to cios dla zespołu. Okazuje się jednak, że Key i tak nie miał przyszłości u dotychczasowego pracodawcy. Red Bull uznał bowiem, że należy ciąż koszty, co oznacza zacieśnienie więzi głównej ekipy z Toro Rosso. W efekcie czego, oba zespoły będą cześciowo korzystać z tych samych podzespołów.
- Key nie był zadowolony z tego pomysłu. Problem rozwiązał się jednak sam. Zacieśnienie więzi między Red Bullem a Toro Rosso stało się łatwiejsze bez niego - powiedział Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu. Takie ruchy kadrowe powodują, że ekipa satelicka będzie jeszcze mocniej uzależniona od zespołu fabrycznego.
Toro Rosso bardzo ambitnie podchodzi do sezonu 2019. Nowy samochód ekipy zdał już testy zderzeniowe FIA. To pierwszy zespół w stawce, który ma to za sobą. Team Franza Tosta jest już niemal gotów do wyjazdu na tor i z nadziejami patrzy na kolejny rok współpracy z Hondą.
[b]Toro Rosso po sezonie 2018:[/b] | |
---|---|
Najlepszy wynik w wyścigu | 4 (1 raz) |
Najlepsza pozycja startowa | 5 (1 raz) |
Nieukończone wyścigi | 10 |
Ukończone okrążenia (proc. całości) | 2031 (80,21 proc.) |
Okrążenia na prowadzeniu (proc. całości) | 0 (0 proc.) |
Pozycja w mistrzostwach | 9 (7)* |
Punkty w mistrzostwach | 33 (53)* |
* - dla porównania dorobek z sezonu 2017