Dopiero w czwartek Robert Kubica mógł zasiąść za kierownicą bolidu Williamsa. Wcześniej maszyna nie była gotowa, przez co zespół Polaka stracił kilka cennych dni. Krakowianin nie jest z tego powodu zadowolony, bo wie, że czas nie działa na jego korzyść.
Marek Bobakowski: Kubica na torze, polski Janusz już hejtuje (komentarz) >>
- Czeka nas trudne zadanie, a konsekwencje będą ciągnąć się przez dłuższy czas. Wiedzieliśmy to przed sezonem, ale oczywiście to opóźnienie i problemy z nim związane nie ułatwiają zadania. Australia jest na wyciągnięcie ręki, a rzeczy do przygotowania jest sporo. Ja skończyłem pierwszy tydzień testów, ale po tym tygodniu wiem tyle, ile wiedziałem wcześniej. Czyli tyle, co nic - komentował Kubica w rozmowie z telewizją Eleven.
34-latek z jednej strony nie chce wypowiadać się na temat dużego poślizgu z budową bolidu. Przyznał, że jest od jeżdżenia i na tym chce się skupiać. Z drugiej jednak wie, że to będzie miało swoje konsekwencje. - Nie trzeba być geniuszem. Jeśli się buduje na ostatnią chwilę, to trzeba iść na skróty w pewnych rzeczach. Ten tydzień nic dla mnie nie wniósł, co jest trochę słabe - przyznaje.
F1: Robert Kubica podsumował czwartkowe testy. "To nie był gładki poranek" >>
W czwartek Kubica miał czas o niemal cztery sekundy słabszy od najlepszego Alexandra Albona. Czasy jednak nie były priorytetem, a przetestowanie bolidu.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica do kibiców: W ciężkich chwilach miałem mnóstwo wsparcia. Dziękuje