F1: Valtteri Bottas obawia się Ferrari. "Ciągle są od nas szybsi"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas

Valtteri Bottas jest w tej chwili liderem klasyfikacji generalnej F1. Mimo tego, kierowca Mercedesa obawia się świetnej formy Ferrari. - Ciągle są od nas szybsi na prostych. Musimy nadal ciężko pracować - twierdzi Fin.

Mercedes sięgnął po dwa dublety na otwarcie nowego sezonu Formuły 1. Niemcy skorzystali z problemów Ferrari. Samochód włoskiej ekipy nie spisywał się najlepiej na wyboistym torze w Australii, a w Bahrajnie awaria cylindra zabrała Charlesowi Leclercowi niemal pewne zwycięstwo.

W tej sytuacji Valtteri Bottas jest liderem mistrzostw. Fin ma ledwie punkt przewagi nad zespołowym partnerem, Lewisem Hamiltonem. Fin jest jednak daleki od popadania w hurraoptymizm.

Czytaj także: Alonso kibicuje Schumacherowi 

- Ferrari ciągle jest od nas szybsze na prostych. Widzieliśmy to doskonale w Bahrajnie, a tor w Chinach ma jeszcze dłuższą prostą. Musimy nadal ciężko pracować - powiedział 29-latek w rozmowie ze Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię

Bottas wierzy, że przewaga Ferrari na tym etapie sezonu zmotywuje pracowników Mercedesa do jeszcze intensywniejszej pracy. - My cały czas ulepszamy samochód. Możemy sprawić, że na prostych zbliżymy się tempem do Ferrari, ale i tak będzie nam ciężko. Bahrajn pokazał jednak, że jeśli skupimy się na sobie, to wszystko jest możliwe - dodał fiński kierowca.

Czytaj także: Mniejsza presja w Ferrari

Reprezentanta Mercedesa martwi, że po wyścigu w Chinach królowa motorsportu przeniesie się do Azerbejdżanu, a tam również ważna jest prędkość maksymalna.

- Kolejne dwa wyścigi odbywają się na torach z bardzo długimi prostymi. W Bahrajnie Ferrari zyskiwało tam ok. 0,4 s. Nie znajdziemy w naszym samochodzie czegoś, by tak szybko odrobić taką stratę na prostych. Musimy szukać też większej wydajności w zakrętach - wyjaśnił Bottas.

Komentarze (0)