Liberty Media chce znacząco zmienić obraz Formuły 1 w roku 2021. Właścicielowi F1 zależy na tym, aby wyrównać rywalizację, a chce dokonać tego poprzez zmianę systemu nagród oraz nowe przepisy techniczne. Odebranie przywilejów gigantom w postaci Mercedesa czy Ferrari nie będzie jednak łatwe.
Zespoły poznały zapis regulacji pod koniec marca i chociaż czasu na to, by osiągnąć porozumienie jest niewiele, to negocjacje wcale nie zmierzają ku końcowi.
Czytaj także: Racing Point coraz bliżej Mercedesa
- Nie mamy wiele czasu, ale najważniejsze jest dla nas to, że podpisane umowy są właściwe. Będziemy kontynuować rozmowy z FIA i F1. Mamy długą listę tematów. Musimy omówić kwestie zarządzania, przychodów, limitów finansowych, przepisów technicznych, standaryzacji. Sporo tego - powiedział "Motorsportowi" Mattia Binotto, szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię
Włoch wierzy, że uda się jednak wypracować kompromis i jego zespół nie będzie musiał opuszczać F1. - To, że lista problemów jest długa nie oznacza, że jesteśmy daleko od porozumienia. Jestem pozytywnie nastawiony do dyskusji, jaka się toczy w tej chwili. Jestem optymistą, znajdziemy odpowiednią równowagę - dodał.
Czytaj także: Williams może faworyzować Russella
Jedna z opcji branych pod uwagę przez zespoły to przedstawienie przepisów w grudniu. Wprawdzie byłoby to naruszenie Kodeksu Sportowego FIA, który nakazuje ogłoszenie nowych norm do końca czerwca 2019 roku, ale właściciele F1 widzą pozytywy tego rozwiązania. Większe zespoły nie wykorzystałyby swojej przewagi finansowej i nie uciekłyby aż tak mniejszym graczom podczas prac nad konstrukcjami na sezon 2021.