Bardzo długo szefowie FIA i Liberty Media wierzyli, że w roku 2021 uda się powiększyć stawkę Formuły 1 o kolejnych producentów. Zainteresowania rywalizacją w F1 nie ukrywało kierownictwo Porsche. Byłby to powrót legendarnej marki do królowej motorsportu po niemal trzech dekadach.
Jednak grupa Volkswagen, do której należy Porsche, wskutek afery spowodowanej z silnikami Diesla zmieniła swoje plany. Firma wycofała się z wyścigów długodystansowych WEC, postawiła za to na Formułę E. Zrezygnowano też z opcji związanej z F1.
Czytaj także: Czarne chmury nad Grand Prix Meksyku
- W 2017 roku pojawiły się sygnały, że przepisy w F1 mogą zostać zmienione, że system MGU-H nie będzie wymagany w nowych silnikach. Byliśmy członkiem komisji FIA, uczestniczyliśmy w dyskusjach, mieliśmy swoją reprezentację w tych spotkaniach - powiedział "Motorsportowi" Fritz Enzinger, szef Porsche ds. motorsportu.
ZOBACZ WIDEO Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczom? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"
Za budowę silnika F1 odpowiedzialne były osoby, które wcześniej brały udział przy wyścigach długodystansowych. - Realizowaliśmy tę koncepcję, bo taka jednostka napędowa bez MGU-H była interesującym rozwiązaniem, które można by też stosować w samochodach drogowych - wyjaśnił Enzinger.
Ostatecznie Porsche dokończyło prace nad silnikiem, który został poddany testom i pracownicy niemieckiej firmy nadal wykorzystują go do różnych prac badawczych. Wiadomo jednak, że legendarnej marki nie zobaczymy w F1 w roku 2021.
Czytaj także: Mercedes może powiększyć przewagę nad rywalami
Doprowadziło to do tego, że w F1 nadal obecny będzie bardzo drogi w opracowaniu system MGU-H. Obecni producenci (Mercedes, Ferrari, Renault i Honda) uznali, że zmiany w silnikach i pozbywanie się systemu odzyskiwania energii byłyby wyrzucaniem pieniędzy w błoto, skoro do F1 i tak nie dołączy żaden nowy producent.
Porsche po raz ostatni rywalizowało w F1 w roku 1991.