F1: Sebastian Vettel myśli nad końcem kariery. Decyzja Niemca nie byłaby zaskoczeniem

Getty Images / Eric Alonso/MB Media / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Getty Images / Eric Alonso/MB Media / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Sebastian Vettel bierze pod uwagę zakończenie kariery po sezonie 2019. Plotka z ostatnich dni nabrała na mocy w F1. Biorąc pod uwagę jak oryginalną postacią jest Vettel, nie można jej wykluczyć. Decyzja kierowcy Ferrari mogłaby wstrząsnąć rynkiem.

W tym artykule dowiesz się o:

Ma cztery tytuły mistrzowskie w Formule 1 i nie musi nikomu nic udowadniać. Jednak bardzo często o Sebastianie Vettelu da się słyszeć opinie, że jest jedynie przeciętnym kierowcą. Sukcesy zawdzięcza temu, że trafił w odpowiednie miejsce we właściwym czasie. Mowa oczywiście o startach w Red Bull Racing w sezonach 2010-2013, gdy zespół zdominował F1.

Niemiec na tle Lewisa Hamiltona, swojego ostatniego wielkiego rywala, jest jak ogień i woda. Nie prowadzi ekstrawaganckiego życia, stawia na rodzinę, nie posiada nawet konta w mediach społecznościowych. Zapowiedział nawet, że nigdy go nie założy, bo social media kreują sztuczny świat.

Czytaj także: Sebastian Vettel cierpi w Ferrari
W tym wszystkim Vettel ma jedno marzenie - zostać mistrzem świata z Ferrari. Chciałby w ten sposób nawiązać do legendy Michaela Schumachera. Jeszcze przed sezonem 31-latek przypominał, że "Schumi" potrzebował aż pięciu sezonów, by w końcu wkroczyć na szczyt ze stajnią z Maranello. Dla Vettela obecna kampania jest piątą spędzoną w Ferrari.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool - Tottenham. Kto wygra Ligę Mistrzów? Głosy ekspertek podzielone

Tyle że już po sześciu wyścigach Vettel wie, że najpewniej mistrzem znów nie będzie. Ferrari pokpiło sprawy z samochodem, co wykorzystał Mercedes. Niemcy zbudowali ogromną przewagę, której nie powinni już roztrwonić do końca rywalizacji. Hamilton zdaje się kroczyć po szósty tytuł w karierze.

Vettel ma ważny kontrakt do końca sezonu 2020, ale źródła bliskie fabryki w Maranello twierdzą, że coś jest na rzeczy z jego końcem kariery. W końcu w F1 nie ma takich umów, których nie da się nie rozwiązać. Vettel i Ferrari wiedzą to najlepiej. W końcu w połowie sezonu 2014 zerwano trwające porozumienie z Fernando Alonso i pozwolono Hiszpanowi przedwcześnie odejść z ekipy. Obie strony miały siebie dość, a to otworzyło drzwi do transferu Vettela.

Warto pamiętać też o kontekście sytuacji. Sebastian Vettel przez kilka lat mógł liczyć na sielankę w Ferrari. Był liderem, Kimi Raikkonen pracował na jego rzecz i nie przeszkadzał w walce o tytuł. Teraz to się zmieniło. Coraz mocniej na Niemca naciska Charles Leclerc i pokazuje, że być może to on powinien być liderem i przyszłością Ferrari. To powtórka sytuacji z Red Bulla, gdzie w 2014 roku Daniel Ricciardo podał w wątpliwość umiejętności Vettela.

Vettel wkrótce skończy 32 lata i być może dociera do niego, że więcej w F1 już nie osiągnie. Na przełom mógłby liczyć w roku 2021 przy okazji rewolucji w przepisach. Tyle że w Ferrari nikt nie będzie na niego czekać. Do tego czasu ewoluuje też talent Leclerca. Odejście z F1, by cieszyć się rodziną i spokojnym życiem? F1 to już widziała, gdy po sezonie 2016 żegnał się z nią Nico Rosberg.

Czytaj także: Nie będzie kolejnej kompromitacji Ferrari

Tak jak wtedy Mercedes nie był gotowy na odejście Niemca i ratował się transferem Valtteriego Bottasa, tak teraz Ferrari miałoby problem z zastąpieniem Vettela. Pierwsze nazwiska umieścił na liście dziennikarz Joe Saward - Sergio Perez, Romain Grosjean, Kevin Magnussen i wspomniany wcześniej Bottas. Najciekawszą opcją wydaje się być ten pierwszy, bo do tej pory Perez nie dostał szansy w konkurencyjnym samochodzie, ale do tego jeszcze daleka droga.

Jedno jest pewne. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że rynek transferowy w F1 jest zabetonowany, bo najważniejsi kierowcy mają kontrakty ważne aż do końca sezonu 2020. Decyzja Vettela może to wszystko zmienić i doprowadzić do okresu transferowego w F1. Może też mieć wpływ m.in. na dalsze losy Roberta Kubicy.

Źródło artykułu: