Na Red Bull Ringu zamontowane są bardzo wysokie krawężniki, na których bardzo łatwo uszkodzić samochód F1. W trakcie piątkowych treningów do takich sytuacji dochodziło wielokrotnie, a kilku zawodników zniszczyło przednie skrzydła i elementy podłogi.
Groźnie zrobiło się w drugiej sesji, gdy z pełnym impetem w bandy uderzyli Max Verstappen oraz Valtteri Bottas (czytaj więcej o tym TUTAJ). W przypadku Fina czujniki odnotowały, że uderzenie miało siłę 25G. 29-latek stracił znaczną część sesji, mocno rozbił swój samochód, ale nie ma zastrzeżeń do krawężników zamontowanych w Austrii.
Czytaj także: Kubica narzeka na samochód po treningach
- One czynią różnicę. Nawet jeśli się rozbiłem, to wolę takie obiekty, które karzą kierowców za ich błędy. To sprawia, że F1 staje się bardziej ekscytująca - powiedział Bottas w rozmowie z "Motorsportem".
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Kierowca Mercedesa nie miałby nic przeciwko, gdyby na pozostałych torach montowano podobne krawężniki. - Myślę, że tak powinno być. W Austrii błędy słono kosztują właśnie z powodu tych agresywnych krawężników. Wystarczy minimalna ucieczka poza tor, by konsekwencje były poważne - dodał Bottas.
Podobnego zdania był Lewis Hamilton, który w piątek też kilkukrotnie wypadł z toru i uszkodził w ten sposób m.in. przednie skrzydło. - Nie jestem fanem takich obiektów, jaki ostatnio mieliśmy we Francji, gdzie masz mnóstwo miejsca poza torem. Pamiętam swoje pierwsze wyścigi, choćby na Spa, gdy przerażały mnie pułapki żwirowe. Wystarczył drobny błąd i można było uszkodzić samochód - skomentował aktualny mistrz świata.
Czytaj także: Szef Red Bulla wkurzony. Liczy straty po treningach
Zdaniem Hamiltona, tory podobne do tego w Austrii sprawiają, że więcej zależy od kierowcy. - Gdy w zakręcie czeka na ciebie żwir, to poniesiesz karę w przypadku jakiegokolwiek błędu. Wiesz, że jeśli go przestrzelisz, to kiepsko skończysz. Tutaj jest tak w niemal każdym zakręcie - dodał.