Niedawno przedstawiciele Williamsa mówili o tym, że kilka kolejnych wyścigów F1 pokaże, czy zespół obrał dobrą koncepcję samochodu przed sezonem 2019. Nieudana miniona kampania sprawiła, że Brytyjczycy dokonali zmiany filozofii przy budowaniu swojej maszyny.
- Jeśli okaże się, że popełniliśmy błąd, to może będziemy musieli wrócić do dawnej filozofii. To jednak temat i zadanie na okres letni w F1 - mówił Dave Robson, starszy inżynier wyścigowy Williamsa (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Znamy werdykt sędziów ws. Verstappena
Po Grand Prix Austrii zespół odetchnął z ulgą. Zebrane informacje pozwoliły pracownikom Williamsa dojść do wniosku, że przed sezonem 2020 nie trzeba zmieniać koncepcji samochodu. - Nie sądzę, aby była jakaś fundamentalna wada w obecnym samochodzie. Po prostu nasz rozwój nie był wystarczająco szybki - orzekł w rozmowie z dziennikarzami Robson.
ZOBACZ WIDEO: Niezręczne pytanie o przyszłość Roberta Kubicy. Obok siedział sponsor
Brytyjczyk wyjaśnił, że kiepskie wyniki w tym sezonie F1 są spowodowane zmianami, do których doszło w Williamsie. Obecny model FW42 ma być jednak znacznie lepszy od poprzednika, dlatego też przyszłoroczna maszyna będzie jego rozwinięciem.
- Zmieniliśmy podejście przed tym sezonem, bo w zeszłym roku uznaliśmy, że w tej formule doszliśmy do limitu, jeśli chodzi o dalszy rozwój. Zrobiliśmy krok w tył i zajęło nam trochę czasu, by odzyskać pole - dodał Robson.
Czytaj także: Kubica załamany po wyścigu w Austrii
Pocieszające dla Williamsa jest to, że zespół poprawił też jakość informacji przepływających z fabryki na tor. - Nasza korelacja danych z fabryką jest naprawdę dobra. Będziemy mieć poprawki w samochodzie już na kolejny wyścig na Silverstone, a potem większy pakiet aktualizacji na kolejne wyścigi - podsumował Robson.
Przy używaniu silnika Merca i "niewadliwej" Czytaj całość