Gdy Robert Kubica walczył o powrót do Formuły 1, jego krytycy powtarzali, że Polak nie odnajdzie się w pierwszym zakręcie. Zaraz po starcie, w ostrym ścisku, niezbędne są przecież szybkie reakcje, a ruchy obliczone na milimetry.
- Co się stanie, jeśli jakiś samochód się nagle zatrzyma przed Kubicą? Co będzie, gdy ktoś nagle zrobi jakiś manewr i zmieni tor jazdy? Czy Kubica będzie w stanie wtedy wykonać szybki ruch? - pytał w roku 2017 na łamach "Auto Bilda" Jacques Villeneuve, były mistrz świata i główny krytyk Kubicy.
Jeśli prześledzimy wydarzenia w F1 z tego roku, to możemy dojść do zaskakujących wniosków. To, co miało być największą bolączką Kubicy, jest jego największym atutem. Kiepskie tempo Williamsa sprawia, że Polak nie ma większych szans na dystansie całego wyścigu. Może jedynie "błysnąć" na pierwszych metrach, a to mu się udaje idealnie.
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Popis refleksu Kubicy można już było zobaczyć w pierwszej rundzie F1 w Australii. Gdy oczy całego świata były zwrócone na Polaka, który po ośmioletniej przerwie wracał do stawki, on był w stanie z łatwością wyprzedzić George'a Russella. I to mimo startu na oponach z twardej mieszanki, które są najwolniejsze z dostępnych.
W Australii Kubica pierwszym zakręcie zbliżył się też do Pierre'a Gasly'ego, ale wskutek niezawinionego kontaktu stracił przednie skrzydło i stracił szanse na dalszą walkę (zdjęcie pierwszego zakrętu zobaczysz TUTAJ).
W kolejnym wyścigu w Bahrajnie polski kierowca znów startował z ostatniej pozycji i szybko uporał się z dwoma rywalami. Ponownie za swoimi plecami zostawił m.in. Russella. Do tego po chwili uporał się też z Grosjeanem i Strollem.
W Chinach Kubica nic nie zyskał na pierwszych metrach, a nawet dał się wyprzedzić startującemu z końca stawki Antonio Giovinazziemu. W Azerbejdżanie musiał startować z pit-lane po wypadku w kwalifikacjach. Za swoimi plecami miał dwóch kierowców, którzy też zostali ukarani po czasówce - Kimiego Raikkonena i Pierre'a Gasly'ego. Fin był w stanie wyprzedzić go na pierwszym okrążeniu.
W Hiszpanii zaraz po starcie życie Kubicy utrudnili Lance Stroll oraz Sergio Perez, którzy wzięli Polaka w "kanapkę", przez co ten musiał wyhamować. Na chwilę wykorzystał to Russell, później też Giovinazzi. Polak był za to w stanie skorzystać na błędzie Raikkonena. W efekcie utrzymał pod koniec pierwszego okrążenia 17. pozycję, czyli taką samą z jakiej startował.
Jeden z lepszych momentów startowych Kubica zaliczył w Monako, czyli na torze, na którym miał sobie nie radzić z powodu swoich ograniczeń fizycznych (nagranie startu zobaczysz TUTAJ). Udało mu się na pierwszych metrach wyprzedzić Russella i Giovinazziego, co dało 18. miejsce. Później Kubica zyskał kolejne dwie pozycje.
Byłby to najlepszy wynik Polaka w tym sezonie, gdyby nie strategia Williamsa i faworyzowanie Russella, który zjechał do alei serwisowej podczas samochodu bezpieczeństwa. Odbycie pit-stopu kilka okrążeń później oraz kolizja z Giovinazzim sprawiła, że wysiłek Kubicy z pierwszych metrów został zmarnowany.
W Kanadzie krakowianin ponownie w tym sezonie na pierwszych metrach był lepszy od Russella (nagranie startu zobaczysz TUTAJ), a na końcu pierwszego okrążenia znalazł się aż na 15. miejscu, korzystając na błędach innych. Równie dobrze było we Francji, gdzie po błędach rywali Kubica wskoczył na 16. lokatę (nagranie startu zobaczysz TUTAJ).
Tak samo było przed tygodniem w Austrii. Nawet jeśli Kubica wyścig ukończył trzy okrążenia za zwycięzcą, to znów na pierwszych metrach potrafił błysnąć. Wyprzedził Daniiła Kwiata oraz Romaina Grosjeana, po czym dały się we znaki braki samochodu Williamsa. Brak przyczepności w zakrętach sprawił, że Polak bardzo szybko został wyprzedzony przez rywali.
- Są pewne pozytywy, których nie widać ze względu na wyniki - mówił ostatnio Kubica. Bez wątpienia, starty się do nich zaliczają. Każdy bowiem zwraca uwagę na wynik końcowy Polaka i krytykuje go za kolejne wyścigi. Można w nich znaleźć jednak też dobre rzeczy.
Ok, ale co z tego? Co z teg Czytaj całość