Gdy ostatnio polska edycja motorsport.com zapytała Toto Wolffa o Roberta Kubicę i jego traktowanie w Williamsie, odparł "jestem Polakiem, więc dlaczego miałbym nie wspierać Polaka?". W padoku F1 nie wszyscy zdają sobie sprawę z polskich korzeni Wolffa. Jego matka pochodzi z Częstochowy, ojciec jest Rumunem.
Wolff przyszedł na świat w Wiedniu i jest… Austriakiem. Polskie korzenie sprawiają, że zna język polski. Rozumie zadawane mu pytania, choć gdy trzeba udzielić oficjalnego wywiadu mediom, woli odpowiadać po angielsku.
Wolff rośnie w siłę
Wolff ostatnio znajduje się na świeczniku. I ma ku temu co najmniej dwa powody. Zarządzany przez niego Mercedes jeszcze do niedawna mógł szczycić się mianem niepokonanego w F1. Kierowcy niemieckiego zespołu wygrali osiem wyścigów z rzędu. Ich świetną passę przerwał dopiero Max Verstappen w Austrii.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Tyle że dobre wyniki Mercedesa stały się normą. Ekipa z Brackley zdominowała rywalizację od wprowadzenia silników hybrydowych w roku 2014. Jeśli w tym sezonie wygra klasyfikację kierowców i konstruktorów, a wszystko na to wskazuje, zapisze się w historii. Nikt wcześniej nie sięgał po tytułu w obu kategoriach sześć razy z rzędu.
Świetne rezultaty Mercedesa sprawiają, że Wolff zyskuje na znaczeniu w F1. Niemcy współpracują w tej chwili z Williamsem i Racing Point, gdzie Austriak stara się upychać kierowców z programu juniorskiego Mercedesa. Dlatego Esteban Ocon przez dwa lata jeździł w Force India (obecny Racing Point), dlatego George Russell związał się z Williamsem.
Wolff mógł też przyczynić się do tego, że nie oglądalibyśmy Roberta Kubicy w F1. Przed sezonem 2018 chciał umieścić w Williamsie Pascala Wehrleina, ubiegłej zimy - Estebana Ocona. Zaczyna też coraz częściej dyktować warunki Brytyjczykom z Grove. Ostatnio mówi się o tym, że narzuca Williamsowi, by kupował prosto od Mercedesa więcej części (czytaj więcej o tym TUTAJ).
O sile Wolffa najlepiej mówi ostatnie głosowanie ws. przywrócenia opon z sezonu 2018. Mercedesowi jako jedynemu nowe ogumienie sprzyja, Ferrari i Red Bullowi mocno przeszkadza. Jednak Williams i Racing Point stanęły murem za swoim dostawcą silników.
Nowy szef F1?
Ostatnio coraz częściej o Wolffie mówi się jako o nowym szefie F1. Austriak, mający polskie korzenie, przymierzany jest do roli dyrektora generalnego F1. Miałoby one zostać utworzone specjalnie z myślą o nim. Chase Carey, obecny szef Formuły 1, miałby objąć stanowisko prezydenta F1. Miałoby one wymiar czysto symboliczny.
W spekulacjach na ten temat pomaga fakt, że obecne kontrakty Careya i Wolffa wygasają z końcem 2020 roku. - Ciekawe kto umieścił mnie na tej liście? Być może to taka zagrywka, by wywołać negatywne reakcje i sceptyczne podejście do tej opcji. Jednak musicie mi uwierzyć, nic się nie dzieje w tym zakresie i nie staram się o tę pracę - powiedział ostatnio "Motorsportowi" Wolff.
Odejście Careya nie byłoby jednak zaskoczeniem. Brytyjczyk objął schedę w momencie przejęcia F1 przez firmę Liberty Media i niczym szczególnym się nie wyróżnił. Jego rządy w ostatnich latach są bezbarwne, a o jego niemocy najlepiej świadczy to, że w dyskusji z zespołami ma problem z przepchnięciem zmian regulaminowych, do których ma dojść w roku 2021.
Właśnie z tego powodu w padoku F1 pojawiają się zatem głosy, że Wolff jako szef Mercedesa może teraz naciskać na zmiany z myślą o interesie swojej firmy, a następnie jako szef F1 będzie utrzymywać je w mocy. To typowy przykład konfliktu interesów.
- Jestem szczęśliwy w Mercedesie. Reprezentuję jedną z największych marek na świecie. Mam autonomię w prowadzeniu tego zespołu, świetne relacje z przyjaciółmi z Daimlera. Lubię rywalizację. Jeśli ktoś spekuluje o mnie jako o szefie F1, to plotki nie pochodzą ode mnie - mówił Wolff w wywiadzie dla "Motorsportu".
Potrafi bronić racji F1
Ten sam Wolff potrafi jednak czasem wyjść ponad własny interes i Mercedesa. Nie cierpi, gdy kibice czy eksperci krytykują Formułę 1 za nudną rywalizację. - Wszyscy, którzy polemizowali na ten temat powinni pamiętać o Austrii. Gdy znów zaczną narzekać, niech sobie przypomną ten wyścig - mówił po ostatnim Grand Prix Austrii (czytaj więcej o tym TUTAJ) i brzmiał przy tym jak kandydat na nowego szefa F1.
Jak mogłaby wyglądać F1 pod wodzą Wolffa? Z pewnością nie mielibyśmy częstych zmian regulaminów. - W przeszłości, gdy dwie lub trzy ekipy uciekały reszcie stawki, wpadaliśmy na pomysł ze zmianą przepisów. Głęboko wierzono, że to przyniesie rezultaty, że inni nadrobią zaległości. A mi wydaje się, że jest właśnie na odwrót - mówił w czerwcu (czytaj więcej o tym TUTAJ) i ponownie można odnieść wrażenie, jakby wygłaszał mowę wyborczą.
Hamilton mówi "nie"
Doszło nawet do tego, że plotki o odejściu Wolffa na stanowisko szefa F1 skomentował Lewis Hamilton. Lider Mercedesa dał jasno do zrozumienia, że jemu taki pomysł się nie podoba. - Nie wierzę, aby w F1 był lepszy menedżer niż Toto. Jednak, gdy postawisz go w pokoju, w którym podejmuje się decyzje, to ludzie będą go uważać za stronniczego. To tylko moja opinia - powiedział aktualny mistrz świata.
Staż w Mercedesie może ciążyć Wolffowi. Przeciwko jego kandydaturze może być chociażby Ferrari, które będzie się obawiać tego, że Austriak będzie faworyzować niemiecki zespół. Jednak nie należy zapominać, że przez ponad cztery dekady Formułą 1 zarządzał Bernie Ecclestone. Brytyjczyk zanim został szefem F1… posiadał własny zespół.
Gdy Brytyjczyk w latach 70. obejmował rządy w F1, znajdował się w podobnym wieku jak teraz Wolff. Wydaje się, że to optymalny wiek, by dokonać gruntownych zmian w życiu. Wolff na krótko przed 50. urodzinami stanie przed szansą na zawodowy awans.
Jeśli Mercedes zgarnie tytuły mistrzowskie w sezonach 2019-2020, to Wolff będzie mógł odejść z firmy w glorii chwały. Jako osoba, która doprowadziła do siedmiu tytułów mistrzowskich z rzędu. Takiego osiągnięcia prędko (nigdy?) nikt nie skreśli z kart historii F1.
Wolff może mówić o tym, że lubi wyzwania i rywalizację, ale w roku 2021 będzie miał więcej do stracenia, jeśli pozostanie szefem Mercedesa. Przy zmienionym regulaminie i nowym rozdaniu sił w F1, jego zespół może skończyć z dobrą serią. Tego Wolff w swoim CV nie potrzebuje.