F1. Łukasz Kuczera: Znieczulica względem Williamsa. Zespół spadł na dno i nikogo to już nie dziwi (komentarz)

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica

Williams to obok Ferrari najbardziej utytułowany zespół w F1. W tej chwili znajduje się w kryzysie i drugi rok z rzędu okupuje ostatnie miejsce w stawce. Najgorsze jest to, że ekspertów przestaje to dziwić. Nie wróży to najlepiej ekipie z Grove.

Formuła 1 poprosiła czołowych dziennikarzy, aby ocenili to, co do tej pory wydarzyło się w sezonie 2019. Na łamach oficjalnego serwisu F1 swoje opinie wypowiedzieli Mark Hughes, David Tremayne, Will Buxton, Jonny Reynolds, Lawrence Barretto i Greg Stuart, czyli jedne z najbardziej szanowanych postaci w padoku.

Pal licho, że dla Buxtona to była okazja, aby dopiec Robertowi Kubicy i wychwalać pod niebiosa 21-letniego George'a Russella (czytaj więcej o tym TUTAJ). Brytyjczycy w F1 mają poczucie wyższości i rozpaczliwie poszukują następcy Lewisa Hamiltona, który ma już 34 lata, stąd można zrozumieć ich zachwyty nad Russellem. Chociaż należałoby przyznać, że przecież 19-letni Lando Norris też zachwyca swoimi występami, a mimo to jego rodacy konsekwentnie rozpływają się nad Russellem.

Czytaj także: Gasly nie dał wyboru Red Bullowi

Odstawiając na bok gloryfikację Russella, smutniejsze jest co innego. Żaden z dziennikarzy nie zająknął się ani słowem na temat obecnej formy Williamsa. A padły pytania o największy szok obecnego sezonu, oczekiwania po przerwie wakacyjnej czy też na dalszą część roku.

ZOBACZ WIDEO: Puchar Ligi Angielskiej. Pięknie trafienie Mateusza Klicha. Leeds United w kolejnej rundzie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Przypomnijmy, że Williams ma w tej chwili tylko jeden punkt, zdobyty przez Kubicę w Niemczech w nietypowych okolicznościach. Spóźnił się na testy zimowe z budową samochodu, jego kierowcy ani razu nie przebrnęli przez Q1 w kwalifikacjach, a średnio tempo jest gorsze o dwie sekundy na okrążeniu od czołówki F1. I to w sytuacji, gdy zimą szefostwo ekipy zapowiadało odbicie się od dna.

To przykre, bo przecież mowa o zespole, który po Ferrari jest najbardziej utytułowanym w stawce F1. Zespole, który spadł na dno Formuły 1 i zaczął się tam urządzać. To przestaje już dziwić któregokolwiek z ekspertów i perspektywy na rok 2020 zaczynają wyglądać równie kiepsko. Rywale odjechali Williamsowi tak bardzo, że trudno będzie ich dogonić. Zwłaszcza że w F1 nie da się rozwiązać problemów za sprawą magicznej różdżki.

To tak jakby nagle piłkarski Real Madryt w połowie sezonu okupował pozycje w dolnych rejonach tabeli Primera Division, a żaden z ekspertów nawet by się nad tym nie zająknął, bo przecież już w zeszłej kampanii "Królewscy" zanotowali słabe występy. Gdyby doszło do takiego scenariusza, nie mielibyśmy znieczulicy jak względem Williamsa. Byłoby za to mnóstwo analiz i nawoływań do dymisji. Tymczasem w brytyjskim zespole Claire Williams ma się bardzo dobrze.

Jeszcze rok temu, gdy Williams pikował z piątego miejsca na dziesiąte w klasyfikacji konstruktorów F1, dziennikarze wskazywali Brytyjczyków jako głównych przegranych sezonu. Dyskutowano na temat przyszłości, sposobów rozwiązania problemów, itd. Teraz panuje obojętność. Legendarny zespół mógłby zniknąć z F1, a nikt by się tym nawet nie przejął. Może tylko Brytyjczycy zapłakaliby za miejscem w samochodzie dla Russella.

Hughes i jego koledzy po fachu doskonale przecież wiedzą, jakie realia panują w Williamsie w tej chwili. Zespół nie jest w stanie zapewnić swoim kierowcom dwóch jednakowych samochodów, przez co Kubica na Węgrzech korzystał ze starszych części. Tyle że eksperci wiedzą też jak wygląda stan zespołowej kasy, jakie braki kadrowe ma Williams względem reszty stawki F1.

Czytaj także: Kent skazany za posiadanie noża

Dlatego też dla dziennikarzy ostatnie miejsce Williamsa w F1 nie jest "szokiem". W tym aspekcie większym zaskoczeniem jest to, że chociażby Ferrari nie wygrało jeszcze w tym roku wyścigu. Eksperci nie podejmują tematu przyszłości Williamsa, bo wiedzą, że nic w kwestii zasłużonego zespołu się nie zmieni. Rzeczywistość jest smutna dla ekipy, ale pracowała ona na to latami.

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: