W roku 2015 Danny Kent sięgał po tytuł mistrzowski w Moto3 i wydawało się, że przed Brytyjczykiem wielka kariera w MotoGP. Motocyklista nie poradził sobie jednak z presją i oczekiwaniami, przez co nie oglądamy go już w mistrzostwach świata. Fiaskiem zakończył się też jego powrót do krajowych mistrzostw British Superbike.
Teraz Kent przeżywa też problemy osobiste. Jak doniosło "BBC", były mistrz świata został skazany przez sąd w Cheltenham na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu za posiadanie noża w miejscu publicznym.
Czytaj także: Gasly nie dał wyboru Red Bullowi
Wyrok przeciwko Kentowi to konsekwencja wydarzeń z 7 marca. Wtedy wdał się on w bójkę z 63-letnim mężczyzną na ulicy Wall Street w Tetbury.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Motocyklista został skazany na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na dwanaście miesięcy. Ponadto musiał opłacić koszty sądowe oraz wypłacić drobne odszkodowanie poszkodowanemu 63-latkowi - łącznie 200 funtów.
Prokurator Peter Ashby stwierdził w sądzie, że poszkodowany mężczyzna wyszedł na spacer z psem po okolicy, gdy nagle wokół niego pojawiło się dwóch młodych chłopaków. Byli to Kent oraz jego brat.
- Brat oskarżonego stanął twarzą w twarz z 63-latkiem, doszło między nimi do szamotaniny, ale starszy mężczyzna uwolnił się i przycisnął go kolanem do ziemi. Wtedy pojawił się oskarżony, który odepchnął starszego mężczyznę. Następnie świadek zobaczył nóż, ale sprawcy ataku zbiegli. Dlatego zabrał nóż ze sobą do domu i wezwał policję - powiedział prokurator podczas rozprawy.
Kent podczas rozprawy zapewnił, że nie zamierzał użyć noża przeciwko poszkodowanemu. Przyznał się do posiadania niebezpiecznego przedmiotu i dobrowolnie poddał się karze. - Chciałbym szczerze przeprosić za swoje zachowanie - wyznał.
Czytaj także: Marginalizacja Roberta Kubicy
- Mój klient zobaczył brata przyciśniętego do asfaltu przez starszego mężczyznę i pomyślał, że to jego brat jest ofiarą napaści. Dlatego rzucił się na poszkodowanego i go odepchnął. Tak, miał nóż w kieszeni, ale nie zamierzał go użyć. Potrzebował go do pracy, bo otwierał nim pudełka - oznajmił Howard Ogden, prawnik Kenta.