Od lat w Formule 1 dominują trzy zespoły - Mercedes, Ferrari i Red Bull Racing. Kierowcy broniący barw innych ekip nie mają większych szans na walkę o podia. To martwi Sergio Pereza, który odnosił sukcesy w kategoriach juniorskich i uważany jest za jednego z lepszych w swoim roczniku. 29-latek nigdy nie dostał jednak szansy w topowej ekipie.
- Nie wiadomo, co wydarzy się w F1, ale na pewno nie będę w tym sporcie zbyt długo. Przede mną tylko kilka lat. Na pewno mniej niż mam za sobą - ocenił kierowca Racing Point w magazynie "RACER".
Czytaj także: 40 tys. funtów za wpis Hamiltona w social mediach
Meksykanin za kluczową datę dla swojej przyszłości uznaje rok 2021. Wtedy w F1 ma dojść do rewolucji technicznej i finansowej, dzięki czemu stawka ma się bardziej wyrównać. Perez liczy, że za sprawa nowych przepisów kierowcy mniejszych ekip w końcu będą walczyć o coś więcej.
ZOBACZ WIDEO Fortuna Duesseldorf górą na inaugurację! Werder pokonany na własnym stadionie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Jestem tu już od kilku lat, ale powiedziałem sobie, że jeśli w roku 2021 nie będę walczyć o podia i nie będę mieć na to perspektyw, to nie będzie mnie w F1 - dodał Perez.
Obecny kontrakt Pereza z Racing Point wygasa po sezonie 2019. Obie strony mają być umówione, co do dalszej współpracy, ale do parafowania dokumentu jeszcze nie doszło. Meksykanin jest bowiem uzależniony od tego, co wydarzy się chociażby z Valtterim Bottasem. Fin może zostać zesłany do Racing Point, jeśli straci miejsce w Mercedesie.
Czytaj także: Steiner nie ma dobrych wieści dla Kubicy
- Chcę zostać w Racing Point. Choćby ze względu na zmianę właściciela i to, co wydarzyło się w zespole w ostatnim roku. Pracuję z tymi ludźmi od dłuższego czasu i mamy pewne niezakończone sprawy. Nie osiągnęliśmy jeszcze maksimum - podsumował Perez.