F1: Haas nie jest na sprzedaż. Dobra wiadomość dla Roberta Kubicy

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Kevin Magnussen
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Kevin Magnussen

Robert Kubica jest coraz częściej łączony z Haasem i rolą kierowcy rezerwowego w tym zespole F1. W padoku pojawiły się jednak plotki o możliwej sprzedaży zespołu Saudyjczykom. Tym doniesieniom zaprzeczył Gunther Steiner, szef Haasa.

Ostatnie miesiące nie są łatwe dla Haasa. Zespół stworzył samochód, z którym ma nie lada problemy, przez co zajmuje przedostatnie miejsce w klasyfikacji F1. Ponadto Amerykanie sparzyli się na współpracy z Rich Energy. Producent energetyków okazał się nierzetelnym partnerem, przez co umowę sponsorską rozwiązano po ledwie kilku miesiącach.

I to właśnie na koncie byłego sponsora tytularnego Haasa znalazła się wzmianka, że zespół ma trafić pod młotek. "Życzymy Haasowi powodzenia w negocjacjach z Saudyjczykami dotyczących sprzedaży ekipy" - napisano we wpisie.

Czytaj także: Kubica skomentował zainteresowanie ze strony Haasa

Do plotek odniósł się Gunther Steiner. - Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Też życzę powodzenia tym inwestorom, bo ich nie znam. Haas nie jest na sprzedaż. To był jeden z tweetów typowych dla Rich Energy i nawet wolałbym w to jakoś mocno nie wchodzić. To nie jest w naszym stylu - powiedział szef Haasa, którego cytuje grandpx.news.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Karol Zalewski rozpętał burzę. Tomasz Majewski odpowiada

Konto Rich Energy w social mediach od dawna wzbudza spore kontrowersje w świecie F1. Na początku roku firma odgrażała się, że wygra pojedynek z Red Bull Racing nie tylko na półkach sklepowych, ale również w F1. Gdy zimą w jednej z sesji testowych kierowcy Haasa znaleźli się przed Maxem Verstappenem z Red Bulla, również ochoczo komentowano to na stronie producenta energetyków.

Haas nie schodzi z ust dziennikarzy nie tylko ze względu na zamieszanie ze sponsorem i możliwą sprzedaż ekipy. Padok F1 żyje tematem Roberta Kubicy, który jest przymierzany do roli kierowcy rezerwowego. - Oczywiście jesteśmy zainteresowani Robertem, ale nie wiemy jakie są jego plany. Powiedziałem mu, aby mnie poinformował, czy chce u nas jeździć. To bardziej jego decyzja, niż moja - mówił w czwartek Steiner.

Polskich kibiców bez wątpienia ucieszyły słowa Steinera o tym, że Haas nie jest na sprzedaż, bo razem z Kubicą do amerykańskiego zespołu w sezonie 2020 może przenieść się Orlen. Niewykluczone nawet, że płocka firma zostanie sponsorem tytularnym Haasa. Ewentualne przejęcie ekipy przez Saudyjczyków zburzyłoby wszystkie plany Kubicy i Orlenu względem Haasa.

Sam Kubica nie chce jednak deklarować się, co do swojej przyszłości. Polak w czwartek przypomniał dziennikarzom, że rok temu o tej porze prowadził zaawansowane rozmowy z Ferrari, ale odrzucił ofertę teamu z Maranello, bo wolał regularne ściganie w F1 od pracy w symulatorze.

Czytaj także: Robert Kubica tryska dobrym humorem

- W ubiegłym roku o tej porze miałem ciekawe rozmowy z najlepszym zespołem F1. To była propozycja długoterminowa. W zasadzie oznaczała jednak, że musiałbym zapomnieć o ściganiu w F1. Czułem, że mam jednak szansę na powrót do stawki i ponowną rywalizację. Dlatego odmówiłem i nie żałuję tej decyzji. W tym roku sytuacja jest inna. Będę musiał wybrać spośród ofert, które są na stole. Zobaczymy, gdzie ostatecznie wyląduje - podsumował Kubica.

Źródło artykułu: