Po Grand Prix Japonii Racing Point złożyło protest przeciwko Renault. Dokument zawierał aż dwanaście stron, na których Kanadyjczycy zarzucili rywalom z F1 łamanie przepisów i stosowanie zakazanych systemów w układzie hamulcowym (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Według informacji stajni z Silverstone, Francuzi dysponują systemem, który ma automatycznie regulować balans hamulców w zależności od tego, w którym miejscu toru znajduje się samochód. Przepisy F1 zabraniają stosowania takich rozwiązań, bo to kierowca sam ma ustawiać pracę hamulców.
Czytaj także: Robert Kubica o krok od tragedii w GP Japonii
"Kierowca musi prowadzić samochód samodzielnie i bez pomocy dodatkowych systemów" - czytamy w regulaminie sportowym F1 i FIA.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Szpital zamiast igrzysk. Dramat Joanny Dorociak
- Osoba siedząca w samochodzie odpowiada za regulację balansu hamulców, więc jeśli mamy do czynienia z automatycznym systemem, to można hamować później i mieć większą prędkość w każdym zakręcie. Byłaby to duża przewaga nad konkurencją. Na pewno automat robi takie rzeczy lepiej niż człowiek - ocenił w Sky Germany Ralf Schumacher, były kierowca F1.
FIA już zapowiedziała, że wyjaśnienie sprawy zajmie co najmniej kilka tygodni, bo jest ona niezwykle skomplikowana (czytaj więcej o tym TUTAJ). - Podejrzenia Racing Point muszą być uzasadnione, bo w F1 jest niepisana zasada, że nie oskarżasz innego zespołu, jeśli nie masz 100 proc. pewności. Jeśli Kanadyjczycy mają rację, to pachnie mi katastrofą dla Renault - dodał Schumacher.
Jeśli sędziowie uznają Renault winnym naruszenia przepisów, to zespół może zostać wykluczony z klasyfikacji konstruktorów F1 sezonu 2019. Wszystko zależy od tego, jak długo podejrzany system montowany jest w samochodach Nico Hulkenberga i Daniela Ricciardo. Jeśli pojawił się on w trakcie sezonu, to możliwa jest dyskwalifikacja kierowców z wybranych wyścigów F1.
- Jeśli sędziowie udowodnią coś Renault, to będzie ich druga porażka. Już w Singapurze Ricciardo został zdyskwalifikowany z kwalifikacji, bo w jego samochodzie MGU-K generowało za dużo mocy. Jeśli mają taki system w hamulcach, to kierowcy muszą o tym wiedzieć, bo przecież nie regulują w tym momencie balansu hamulców, tylko robi to za nich komputer - stwierdził Schumacher.
Tajemnicą pozostaje to, w jaki sposób Racing Point dowiedział się o nielegalnym układzie hamulcowym w samochodach Renault. Może to wywołać kolejną aferę szpiegowską w F1. Świadkami pierwszej byliśmy w roku 2007, gdy wyszło na jaw, że McLaren skorumpował jednego z inżynierów Ferrari i wyciągał od niego informacje na temat samochodu Włochów.
Czytaj także: Williams sabotuje sam siebie
- Najbardziej oczywiste jest to, że ktoś im dał cynk. W obu zespołach pracuje ponad 1000 osób. Ktoś z nich kiedyś w końcu zmieni pracę. Możliwe, że wtedy dowiemy się, kto doniósł Racing Point o systemie w Renault - podsumował Schumacher.
Gdy w roku 2007 udowodniono McLarenowi szpiegowanie konkurencji, zespół wykluczono z klasyfikacji konstruktorów F1. Musiał on też zapłacić karę w wysokości 100 mln dolarów.