- Cieszę się, że jestem bliżej końca niż początku - powiedział Kimi Raikkonen, gdy niedawno Sky Sports zapytało go o nadchodzące 40. urodziny i dalsze starty w F1. Fin jest najstarszym kierowcą w obecnej stawce Formuły 1. Drugi pod tym względem Robert Kubica jest o niego o pięć lat młodszy.
Raikkonen jest ewenementem w świecie F1. Z co najmniej kilku powodów. W obecnych realiach tego sportu ciężko znaleźć 40-latków za kierownicą. Dawniej zdarzało się to częściej, ale teraz dyscyplina zdominowana jest przez młodych. Połowa stawki F1 ma 25 lat lub mniej.
Czytaj także: Kubica i symulator F1. Tajniki pracy w tym miejscu
Fin wyróżnia się też na tle rywali z toru podejściem do życia. Słowo "barwne" może nie do końca oddać to, co przeżył mistrz świata F1 z roku 2007. Zdarzało mu się w trakcie sezonu pić alkohol przez kilkanaście dni z rzędu, o czym sam chętnie opowiadał (czytaj więcej o tym TUTAJ). Upił się też na ostatniej gali FIA w Rosji, bo była dla niego… nudna.
ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm
Typ niepokorny
Raikkonen jest kochany przez kibiców, choć w statystykach wszech czasów próżno go szukać w czubie tabeli. Jeśli wypełni kontrakt z Alfą Romeo, to na koniec roku 2020 będzie kierowcą z największą liczbą występów w F1. Nie znajdziemy go jednak wśród liderów klasyfikacji wygranych wyścigów, kwalifikacji czy najszybszych okrążeń.
Fani pokochali Raikkonena za szczerość i prostotę. Za to, że w trakcie wyścigu potrafił powiedzieć do inżyniera "zamknij się, wiem co mam robić". Za to, że po kontakcie z rywalem potrafił wypalić "następnym razem mu przyłożę, gdy go spotkam". Za to, że pewnego razu po wypadku w Grand Prix Monako zamiast pójść do garażu, udał się prosto na swój jacht i zaczął delektować się drinkami.
Bo Raikkonen nie stara się wymyślać koła na nowo. Nie jest typem kierowcy, który powtarza formułki wymyślone przez PR-owców. - Wychodzimy na idiotów - powiedział ostatnio wprost o sytuacji, w której F1 nie rywalizuje w deszczu (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Fin od początku szedł jednak pod prąd. Już na początku kariery eksperci nie wróżyli mu sukcesów, bo przed debiutem w F1 w barwach Saubera w roku 2001 nie miał wielu okazji do startów w samochodach wyścigowych. Dość powiedzieć, że zaliczył tylko 23 występy w pojazdach jednoosobowych. W tej chwili kierowca rywalizujący w F2, ostatnim przystanku przed F1, zalicza 24 rundy... w ciągu roku.
Raikkonen pokazał, że potrafi być szybki i to zaowocowało awansem do McLarena, a następnie Ferrari. Gdy zawodził we włoskim zespole, zgodził się na rozwiązanie kontrakt. Otrzymał za to sowite odszkodowanie i po sezonie 2009 udał się na "urlop". W tym czasie startował w rajdach, z czego czerpał sporą frajdę.
F1 bez Raikkonena nie byłaby tym samym
Raikkonen wrócił do F1 po dwóch latach przerwy. I tyle dobrze, bo trudno wskazać drugiego kierowcę, który potrafiłby tak rozbawiać kibiców. - Nie żałuję żadnego momentu z mojej kariery. Zawsze się czegoś uczysz. Może niektóre sprawy mogły się lepiej ułożyć, ale nie mam jakichś negatywnych odczuć. Może gdybym nie zrobił pewnych rzeczy, to w ogóle nie byłoby mnie tutaj w tej chwili - powiedział w tym roku w Sky Sports.
- Co bym powiedział Raikkonenowi z 2001 roku? Nic. Nawet nie chciałbym z nim rozmawiać - zażartował.
Bo też Raikkonen zmienił się przez lata. Od pewnego czasu w boksach podczas każdej rundy F1 towarzyszy mu małżonka Minttu, która miała ogromny wpływ na jego życie. Para pobrała się w roku 2016. To za jej sprawą Fin otworzył się na social mediach. To dzięki nim możemy dowiedzieć się, jak mocno 40-letni kierowca troszczy się o rodzinę.
Raikkonen chętnie udostępnia fotografie z własnymi dziećmi, syna Robina uczy jazdy na crossie, wspólnie trenują na torach kartingowych. To obraz, jakiego wcześniej nie znali fani.
Czytaj także: Afera szpiegowska w F1. Problemy Renault
"Wszystkiego najlepszego dla mnie" - napisał w czwartek Raikkonen, a wokół zgromadzili się jego przyjaciele. Na zdjęciu nikt nie trzyma kieliszków z szampanem ani żadnego innego trunku. - Rodzina wszystko zmienia. Czasem wychodzę z żoną, ale to coś innego. Wszyscy się starzejemy, prawda? - powiedział w tym roku Raikkonen.
Może właśnie ze względu na rodzinę jest właśnie kierowcą Alfy Romeo, a nie innego topowego teamu. Bo fabryka w Hinwil mieści się ledwie kilkadziesiąt kilometrów od jego domu w Szwajcarii.
Najlepsze fragmenty z kariery Kimiego Raikkonena: