F1: GP Meksyku. Charles Leclerc nie miał szans na pokonanie Maxa Verstappena na torze. "Był za szybki"
Charles Leclerc wystartuje do wyścigu w Meksyku z pierwszego pola. Monakijczyk zyskał pozycję po tym, jak ukarany został zwycięzca kwalifikacji, Max Verstappen. - Na torze nie mieliśmy z nim szans. Był poza zasięgiem - powiedział Leclerc.
- Czułem, że ten dzień jest trudny. Podczas pierwszego przejazdu w Q3 pojechałem nieźle, byłem zadowolony, więc zaryzykowałem w drugim. Nieco zbyt mocno obciążyłem przód samochodu. Taki był plan. Niestety, wprowadziło to bolid w zbyt dużą nadsterowność i straciłem trochę czasu. Tak czy inaczej, drugie miejsce to był dobry wynik - wyjaśnił Monakijczyk.
Czytaj także: dwa światy w Williamsie
Przed drugim wyjazdem w Q3 Ferrari zdecydowało się na zmianę ustawień w samochodzie Charlesa Leclerca. Monakijczyk uważa, że nawet wcześniejsze skorzystanie z tej opcji nie pomogłoby w pokonaniu Maxa Verstappena. - Troszkę spóźniliśmy się z tym ruchem, ale to i tak niewiele by dało. Gdyby nie kara dla Maxa, nie bylibyśmy przed nim - zaznaczył kierowca Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"Czytaj także: Robert Kubica krytykuje samochód Williamsa
Niezadowolony z kwalifikacji był za to kolega Leclerca z zespołu, Sebastian Vettel. - Podczas pierwszego wyjazdu popełniłem błąd, który chciałem naprawić w drugim. Niestety, z powodu problemów Bottasa pojawiła się żółta flaga i plan legł w gruzach. Szukając pozytywów muszę powiedzieć, że samochód spisywał się bardzo dobrze - wyjaśnił Niemiec.
Kierowcy Ferrari z pewnością będą w wyścigu niezwykle mocni. Największym rywalem dla zawodników włoskiej ekipy jest Max Verstappen, który mimo zwycięstwa w kwalifikacjach ruszy do rywalizacji z czwartego miejsca.