F1. Łukasz Kuczera: Lewis Hamilton mistrzem świata po raz szósty. Brytyjczyk w drodze po rekordy Schumachera (komentarz)
Lewis Hamilton po raz szósty w karierze został mistrzem świata F1. Brytyjczyk jest już o krok od pobicia dwóch najważniejszych rekordów Michaela Schumachera. Ma wszystko, aby to zrobić. Jednak nie będzie to zadanie łatwe.
Mimo to, wielu kibiców F1 uważa Schumachera za kierowcę wszech czasów. Za Niemcem przemawiają dwie statystyki - liczba zdobytych tytułów mistrzowskich oraz wygranych wyścigów F1. "Schumi" siedmiokrotnie zostawał mistrzem świata, zwyciężał w aż 91 Grand Prix.
Czytaj także: Gene Haas niezadowolony z wyników swojej ekipy
Ostatnio Eddie Irvine zauważył nawet, że Schumacher mógł jeszcze mocniej wyśrubować te rekordy. Jednak w roku 1996 uparł się na transfer do Ferrari. Chciał zabrać na szczyt ekipę, która od wielu lat znajdowała się w kryzysie. Dość powiedzieć, że ostatni tytuł mistrzowski świętowała w roku 1979. "Schumi" dopiął swego, ale dopiero po pięciu latach startów w Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"Osiągnięcia Schumachera wkrótce mogą zostać wykreślone z kart historii przez Hamiltona. Brytyjczyk w niedzielę po raz szósty w karierze został mistrzem świata F1. Wygrał do tej pory 83 wyścigi. Biorąc pod uwagę formę Mercedesa, w sezonie 2020 stanie przed szansą na kolejny tytuł i przeskoczenie Schumachera w klasyfikacji wygranych Grand Prix.
Czy to możliwe? Tak. Mercedes od początku ery hybrydowej zdominował F1 i choć rywale od lat zapowiadają zrzucenie go z tronu, to efekty są dość mizerne. Najlepszy przykład to ostatnia forma Ferrari. Włosi zaczęli wygrywać seryjnie sesje kwalifikacyjne, ale gdy idzie o wyścigi, Mercedes nie ma sobie równych. W stajni z Maranello zazwyczaj pokonują samych siebie.
Jednak gdy Schumacher w roku 2004 seryjnie wygrywał wyścigi i jechał po siódmy tytuł mistrzowski, też nic nie zapowiadało, że w kolejnym sezonie poskromi go młody Fernando Alonso i znacznie słabsza ekipa Renault. Rok później Hiszpan powtórzył ten wyczyn. W efekcie po sezonie 2006 Schumacher odchodził z F1 nie w pełni usatysfakcjonowany.
Dlatego sezon 2020 zapowiada się tak ekscytująco. Do głosu powinna dojść nowa generacja kierowców. Charles Leclerc zacznie kolejny rok startów w Ferrari na znacznie innej pozycji niż obecny. Wielu ekspertów nie ma wątpliwości, że Monakijczyk to inna skala talentu niż chociażby Sebastian Vettel. Być może 22-latek będzie dla Ferrari tym, kim w latach 90. był Schumacher. Do tego przyspieszać będzie też Red Bull Racing i Max Verstappen. Żaden z tych kierowców nie zamierza się kłaniać Hamiltonowi.
Każda seria musi się kiedyś skończyć i w końcu Hamilton przegra tytuł. Może to być w roku 2020 za sprawą "młodych wilczków", może to być sezon 2021, gdy w F1 dojdzie do sporej zmiany przepisów. Może się wtedy okazać, że w końcu ktoś znalazł patent na pokonanie Mercedesa.
Czytaj także: Williams dołączył do akcji movember. Wąsy na samochodach
Dla Hamiltona pokonanie rekordów Schumachera jest w tej chwili główną (jedyną?) motywacją. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że tytuł w roku 2020 sprawi, że zrówna się z Niemcem w klasyfikacji wszech czasów. Dlatego można w ciemno założyć, że Brytyjczyk będzie chciał przedłużyć kontrakt z Mercedesem po sezonie 2020. Gdzieś tam z tyłu głowy będzie mieć bowiem ewentualne ósme mistrzostwo i prześcignięcie Niemca.
Przyszłość pokaże, czy będziemy mieć powtórkę z historii Schumachera, który na końcu kariery zaczął przegrywać z młodzieżą, czy też Hamilton utrzyma wysoki poziom konkurencyjności. Być może temu wszystkiemu z bliska przyglądać będzie się George Russell. Obecny kierowca Williamsa w roku 2021 może zostać partnerem Hamiltona w Mercedesie. Być może to on zrzuci rodaka z tronu.
- Kolejne tytuły? Nie wiem. Jako sportowiec czuję się tak świeży, jak tylko mogę - powiedział Hamilton po GP USA. Nie zapowiada to rychłego końca kariery.