Przed GP USA zaprezentowano, jak wyglądać będą samochody F1 od roku 2021 (czytaj więcej o tym TUTAJ). Jednak nadal żadna z ekip nie podpisała porozumienia Concorde, które reguluje obecność i zasady działania zespołów w Formule 1.
- To, co zostało ogłoszone to dopiero początek procesu. To nawet nie jest jeszcze początek końca. Mamy ciągle ogrom pracy do wykonania wspólnie z Formułą 1, FIA i innymi zespołami - powiedział we włoskiej prasie Louis Camilleri, który jako dyrektor generalny Ferrari osobiście zaangażował się w rozmowy o przyszłości F1.
Czytaj także: Williams nie zasługuje na pomoc
- Głosowałem za przyjęciem nowych przepisów sportowych i technicznych. Nie skorzystaliśmy z prawa weta, to fakt. Jesteśmy w pewnym stopniu zadowoleni z kierunku obranego przez F1 i ogłoszonego regulaminu, ale nadal trzeba dopracować mnóstwo szczegółów - dodał Camilleri, cytowany przez grandpx.news.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"
Zdaniem Camillerego, dopiero gdy wszystkie szczegóły regulaminu zostaną dopracowane, to zespoły złożą podpisy pod porozumieniem Concorde. Może się jednak okazać, że nie wszyscy się na to zdecydują i stawka F1 nieco się zmniejszy. Już teraz sporo mówi się o możliwym opuszczeniu Formuły 1 przez Renault.
- Wydaje mi się, że kierunek obrany przez F1 będzie pozytywny - zapewnił szef firmy z Maranello.
Od roku 2021 w F1 obowiązywać będzie m.in. limit finansów na poziomie 175 mln dolarów. Camilleri zapowiedział, że z tego powodu jego firma podwoi wydatki w przyszłym sezonie, aby jak najlepiej przygotować się do rewolucji w sytuacji, gdy ograniczenia budżetowe jeszcze nie będą obowiązywać.
Czytaj także: Williams w GP USA znów minął się z prawdą
Camillieri w trakcie negocjacji dotyczących przyszłości F1 zastąpił Sergio Marchionne, który zmarł nagle latem 2018 roku. Włoch był bardziej stanowczy w deklaracjach i nie chciał słyszeć o utracie części przywilejów przez jego firmę i wielokrotnie zapewniał, że jeśli trzeba będzie, to Ferrari opuści F1.