Od zakończenia sezonu Formuły 1 w Abu Zabi nie minęły jeszcze dwa tygodnie, a Ferrari już myśli o rywalizacji w roku 2020. Zespół zaplanował na 11 lutego prezentację modelu, którym ścigać się będą Charles Leclerc oraz Sebastian Vettel.
Team z Maranello wyszedł przed szereg, bo zwykle zespoły podają terminy prezentacji nowych maszyn w połowie stycznia. Włochom sprzyja jednak fakt, że przed sezonem 2020 nie dojdzie do znaczących zmian w przepisach. Dlatego w fabryce nikt nie ma wątpliwości, że nowa konstrukcja zostanie zbudowana na czas.
Czytaj także: Lider BMW chce się zmierzyć z Kubicą w DTM
- Uruchomimy samochód bardzo wcześnie. Myślę, że jako pierwsi w stawce F1. Powodem, dla którego chcemy tak wcześnie zaprezentować maszynę jest fakt, że musimy zdobyć odpowiednie homologacje przed testami F1 w Barcelonie - przekazał w informacji prasowej Mattia Binotto, szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"
Pierwsza część testów F1 w Barcelonie rozpocznie się 19 lutego i potrwa trzy dni. Druga tura zimowych jazd została zaplanowana na 26-28 lutego.
Nowy model Ferrari ma być pomalowany po raz kolejny matową farbą, bo jest ona nieco lżejsza od tej z połyskiem. W ten sposób Włosi mogą lepiej rozłożyć masę całej konstrukcji i zapewnić jej lepszy balans.
Przyszłoroczna konstrukcja Ferrari będzie rozwinięciem modelu SF90. Samochód z sezonu 2019 był szybki na prostych, ale zachowywał się nerwowo w zakrętach, na czym cierpiało tempo wyścigowe. Widać to po wynikach kwalifikacji i wyścigów. O ile reprezentanci Ferrari dziewięć razy zgarniali pole position, o tyle wygrali tylko trzy wyścigi F1.
Czytaj także: Kontrakt Kubicy z BMW nadal niepodpisany
- Nie jesteśmy faworytami rywalizacji w 2020 roku. Ten zespół, który zdobył mistrzostwo w ostatnim sezonie, który triumfował w F1 sześć razy z rzędu, ustanawia poprzeczkę. My jesteśmy tylko pretendentami do tytułu - dodał Binotto, nawiązując do dominacji Mercedesa, jaka trwa w F1 od roku 2014.