Charles Leclerc zdobył tytuły mistrzowskie w debiutanckich sezonach GP3 i F2. Po nim ten sam wyczyn powtórzył George Russell, który również nie miał sobie równych w mniejszych kategoriach. To, co odróżnia obu kierowców, to sposób debiutu w Formule 1.
Leclerc w roku 2018 pokazał się z bardzo dobrej strony w barwach Saubera. Zespół z Hinwil intensywnie rozwijał się w trakcie sezonu i Monakijczyk mógł regularnie walczyć o punkty. Tego w ostatnich miesiącach brakowało Russellowi. Brytyjczyk trafił bowiem do Williamsa, który przeżywa największy kryzys w historii swojej firmy.
Czytaj także: Robert Kubica obwinia nie tylko Williamsa, ale i siebie
Dodatkowo Russell w tym roku został pokonany przez Alexandra Albona i Lando Norrisa, czyli kierowców, z którymi wygrywał w Formule 2.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"
- Wszyscy w Mercedesie i Williamsie wiedzą, że pokonałem Lando czy Alexa w sezonie 2018. Jestem na tym samym kursie, co Leclerc. On wygrał GP3 i F2 rok po roku, ja tak samo. W tym roku Charles miał najwięcej pole position w całej stawce, wygrywał też wyścigi F1. Albon czy Norris też pokazali, na co ich stać - powiedział Russell w "Motorsport Week".
Brytyjczyk nie ukrywa, że dobrze życzy swoim rówieśnikom. - Naprawdę chcę, żeby oni osiągali dobre wyniki. Im lepiej im idzie, tym lepiej dla mnie, skoro byłem w stanie z nimi wygrywać wcześniej - dodał.
Czytaj także: Netflix pomógł w promocji Formuły 1
Russell ma świadomość tego, że z powodu Williamsa nie może prezentować pełni swoich umiejętności. Wie jednak, że kiedyś to się zmieni. - Kiedy nadejdzie mój czas, będę w stanie powiedzieć "tak naprawdę nie mogłem pokazać wszystkiego, co potrafię, jednak wcześniej wygrywałem z tymi kierowcami i oni pokazują do czego jestem zdolny". Gdyby Leclerc, Norris czy Albon wykonali złą robotę w F1, to prawdopodobnie nie zdobyłbym takiego uznania - podsumował Russell.