F1: Robert Kubica jako "dobry kierowca". Będzie promować zmiany w prawie i bezpieczną jazdę

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Robert Kubica (po lewej) i Daniel Obajtek
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Robert Kubica (po lewej) i Daniel Obajtek

Robert Kubica jako "dobry kierowca", promujący zmiany w przepisach ruchu drogowego. Do takiego obrazka powinni przyzwyczaić się Polacy. Już wkrótce rezerwowy kierowca Alfy Romeo będzie twarzą kampanii informacyjnej.

- W Polsce sporo się zmieniło przez ostatnie lata na dobre. To może stać się naszą wizytówką. Jest dużo krajów, gdzie pieszy ma pierwszeństwo i to jest fajne, ponieważ daje poczucie bezpieczeństwa ludziom, ale też pokazuje kulturę - powiedział Robert Kubica przy okazji kręcenia spotu, jaki ma promować pozytywne zmiany na polskich drogach.

Małą rewolucję w przepisach w połowie grudnia zapowiedział premier Mateusz Morawiecki. - Jesteśmy na ostrym zakręcie jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach. Musimy wprowadzić nowe zasady, które zmniejszą liczbę wypadków i śmiertelność na drogach - mówił wtedy szef rządu podczas imprezy, którą zorganizowano na błoniach PGE Narodowego w Warszawie.

Czytaj także: Toto Wolff nie będzie szefem F1. Ma "plan B"

Akcję edukacyjną "Dobry kierowca" pod stadionem współorganizował wtedy Orlen. W specjalnie utworzonej strefie pojawili się zawodnicy Orlen Team - Jakub Przygoński, Adam Tomiczek, Maciej Giemza czy Kamil Wiśniewski.

ZOBACZ WIDEO: F1. Czy w Formule 1 pojawią się nowi Polacy? "Mamy talenty. Wszystko zależy od finansów"

Kubica jako "dobry kierowca"

W połowie grudnia w Warszawie zabrakło tego najważniejszego i najbardziej znanego zawodnika Orlen Team - Roberta Kubicy. Jednak to właśnie on został wybrany do roli ambasadora akcji "dobry kierowca". I trudno się dziwić, bo kluczowe znaczenie ma tutaj jego rozpoznawalność, która jest znacznie większa niż w przypadku Przygońskiego. To wróży sukces akcji informacyjnej.

Kubica jeździł ostatnio po Warszawie samochodem i pokazywał jak na drodze powinien zachowywać się "dobry kierowca". Odbył też spotkanie z dziećmi, w trakcie którego zwracano uwagę na poczucie bezpieczeństwa.

35-latek spotkał się też z premierem Morawieckim, o czym ten sam informował w social mediach. "Jak mówiłem kilka dni temu poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego jest dla mnie jednym z priorytetów tej kadencji i stoi w centrum zainteresowania rządu. Jednak nowe przepisy nie wystarczą - musimy wspólnie zacząć praktykować bezpieczną jazdę. A kto wie o niej więcej niż Robert Kubica?" - pytał na Facebooku szef rządu.

Morawiecki nazwał Kubicę "ambasadorem nadchodzących zmian", a prezes Orlenu Daniel Obajtek niemal przez cały dzień publikował tweety poświęcone polskiemu kierowcy, oznaczone hashtagiem "dobry kierowca".

Co będzie promować Kubica?

Temat zmian w prawie drogowym premier Morawiecki zapowiedział już w swoim expose. Temat kontynuował później w grudniu na błoniach PGE Narodowego. Polska jest bowiem czerwoną latarnią, jeśli chodzi o wszelkie statystyki wypadków i ofiar śmiertelnych. Rząd uznał, że czas z tym skończyć.

Morawiecki przedstawił trzy główne zmiany w prawie - piesi mają otrzymać pierwszeństwo przed przejściami, zlikwidowana ma być zgoda na jazdę z wyższą prędkością w mieście w godzinach nocnych, a prawo jazdy będzie można stracić również za przekroczenie prędkości o 50 km/h poza terenem zabudowanym. W tej chwili dokument traci się na trzy miesiące jedynie za przekroczenie przepisów w terenie zabudowanym.

Najprawdopodobniej zmian będzie więcej, ale póki co nie znamy ich szczegółów. Aktywnie w tym względzie działają też inne organizacje. Instytut Transportu Samochodowego wskazał właśnie nowe miejsca, w których pojawią się fotoradary. One też mają zwiększyć poczucie bezpieczeństwa na drogach i zmusić kierowców do zdjęcia nogi z gazu.

Możliwe jest też nowelizacja przepisów dotyczących bezpośrednio postępowania mandatowego, bo obecny system kuleje. Część urzędników zwraca uwagę na to, że w wielu przypadkach nie udaje się wystawić mandatu, bo mija wyznaczony na to czas (w przypadku fotoradaru jest to 180 dni). Jeśli przepisy zezwalałyby np. na karanie właściciela pojazdu, odpadałby problem z ustalaniem, kto kierował samochodem w momencie przewinienia.

Kubica a polityka

Wykorzystanie Kubicy do promowania akcji "dobry kierowca" powinno dać pożądany efekt, ale sam kierowca nie ucieknie od powiązań z obecnym obozem rządzącym. Chociaż krakowianin żyje na co dzień we Włoszech i nie miesza się w polską politykę, to niektórzy mają mu za złe, że stał się twarzą Orlenu i "dobrej zmiany". To właśnie za sprawą firmy z Płocka i Daniela Obajtka udało mu się wrócić do F1.

Pod koniec 2018 roku opublikowano też taśmy, na których Morawiecki, jeszcze jako prezes prywatnego banku, cieszył się z wypadku rajdowego Kubicy z 2011 roku, bo przez to upadł temat współpracy sponsorskiej z kierowcą. Publikacja tych materiałów zbiegła się w czasie z wizytą Kubicy w Polsce, przez co szybko zorganizowano spotkanie kierowcy z premierem.

"No hard feelings (bez urazy - dop. aut.)" - pisał później krakowianin w social mediach, a przeciwnicy premiera twierdzą, że decyzja o sponsorowaniu Kubicy została podjęta, by przykryć temat. To jednak nadużycie, bo pomysł współpracy z kierowcą powstał znacznie wcześniej i w tamtym okresie był już w decydującej fazie. Świadczy o tym chociażby fakt wizyty Kubicy w Polsce. Przypadkiem było to, że taśmy wypłynęły w tym samym dniu, co zaplanowane przez niego spotkanie.

Czytaj także: Ferrari ma spory problem do rozwiązania

W tym roku Kubica nadal jest wspierany przez Orlen, choć wypadł ze stawki F1. Krakowianin został rezerwowym w Alfie Romeo, a równocześnie gigant paliwowy z Płocka stał się sponsorem tytularnym szwajcarsko-włoskiego zespołu. Polak ma też sie regularnie ścigać w serii DTM jako kierowca BMW.

Źródło artykułu: