Formuła 1 chciała, aby w wybranych fragmentach toru w Soczi znalazły się pułapki żwirowe. Zmusiłoby to kierowców do zachowania większej koncentracji, a najmniejszy błąd mógłby doprowadzić do zakończenia rywalizacji i utknięcia w żwirze. W tej chwili w Soczi dominują bowiem wyasfaltowane pobocza. Wyjechanie poza tor nie ma zatem żadnych konsekwencji dla zawodników.
Rosjanie odrzucili prośbę szefów F1 i nie zamierzają zmieniać swojego obiektu. - Organizatorzy mistrzostw chcą większej rozrywki na niektórych torach, dlatego zostaliśmy poproszeni o dodanie żwiru w wybranych zakrętach. Dla nas jest to jednak nie do pomyślenia - skomentował w "Forbesie" Siergiej Worobjow, promotor Grand Prix Rosji.
Powód odmowy? Rosjanie sporo zarabiają na wynajmowaniu toru na eventy prywatne, w trakcie których milionerzy mogą sprawdzić swoje umiejętności za kierownicą super szybkich samochodów. Asfaltowe pobocza gwarantują, że tacy klienci nie zniszczą swoich maszyn po wypadnięciu z toru.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy w Formule 1 pojawią się nowi Polacy? "Mamy talenty. Wszystko zależy od finansów"
- Wyścig F1 to ledwie jeden weekend w roku, podczas gdy tor musi działać przez pozostałe miesiące. Obiekt musi być przyjazny dla klientów prywatnych, dla korporacji. Wystarczy, że kierowca-amator wyląduje w pułapce żwirowej, a uszkodzi lakier w swojej maszynie - dodał Worobow.
To już drugie starcie na linii promotorzy Grand Prix Rosji - Formuła 1. Szefowie F1 poprosili ostatnio organizatorów wyścigu w Soczi, by zgodzili się na zmianę terminu rozegrania wyścigu. Ma to związek z epidemią koronawirusa w Chinach. Zawody w Rosji odbyłyby się w drugiej połowie kwietnia, a F1 zawitałaby do Państwa Środka pod koniec września. Rosjanie nie chcieli jednak słyszeć o zamianie miejsc w kalendarzu.
Niewykluczone jednak, że to nie koniec tarć pomiędzy Rosjanami a F1. - Liberty Media obiecało nam, że pomyślą o zmianach na torze w Soczi i wrócą do nas z innymi pomysłami. Jak dotąd tego nie zrobili. Pragnę przy tym zauważyć, że organizatorów wyścigów we Francji czy Abu Zabi nikt nie prosi o takiego typu modyfikacje - podsumował Worobow.
Czytaj także:
Pieniądz nie śmierdzi. Jak F1 ignoruje prawa człowieka
GP Chin we wrześniu albo październiku. Wszystko z powodu koronawirusa