Do czwartkowej sesji zimowe testy Formuły 1 przebiegały bez jakichkolwiek problemów dla Alfy Romeo. Kierowcy nie tylko przejechali spory dystans, ale też Robert Kubica czy Kimi Raikkonen pokazali, że model C39 ma potencjał, umieszczając go na szczycie tabeli z czasami.
Jednak w czwartek maszynę Alfy Romeo rozbił Antonio Giovinazzi, przez co zespół z Hinwil stracił kilka godzin i nie zrealizował w 100 proc. założonego programu. W piątek serca mechaników i inżynierów zabiły mocniej, gdy zobaczyli jak piruet na torze wykręca Kimi Raikkonen.
40-latek popełnił błąd w ostatnim zakręcie toru, zaliczył efektownego "bączka", ale nie wpadł w pułapkę żwirową. Dzięki temu był w stanie szybko powrócić do rywalizacji, a sędziowie nie musieli przerywać sesji testowej czerwoną flagą.
Raikkonen po dwóch godzinach porannych jazd znalazł się na dziewiątym miejscu z czasem 1:18.204. Kierowca Alfy Romeo sprawdzał głównie twardsze opony i tempo wyścigowe. Piątek to ostatni dzień testów F1 na torze Catalunya.
Steady, Kimi... #F1Testing #F1 pic.twitter.com/ZcfPLWAF9y
— Formula 1 (@F1) February 28, 2020
Czytaj także:
Polska i jej nieudane podejścia do budowy torów
Giovinazzi skomentował swój wypadek w czwartkowych testach
ZOBACZ WIDEO: Orlen szuka następców Kubicy. Umowa z Alfą gwarantuje młodym Polakom szkolenie