Koronawirus. Równi i równiejsi w Australii. Kraj idzie na rękę organizatorom wyścigu F1

Australia wprowadziła kolejne restrykcje dotyczące podróżujących do tego kraju z Włoch w związku z epidemią koronawirusa. Jednak nie zdecydowała się na wprowadzenie całkowitego zakazu wjazdu. Wszystko po to, aby rozegrano wyścig F1.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
tor Albert Park w Melbourne Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Albert Park w Melbourne
Już we wszystkich rejonach Włoch wykryto przypadki zachorowania na koronawirusa, a państwo na półwyspie Apenińskim stało się punktem zapalnym w Europie. Obywateli Włoch próżno jednak szukać na liście zakazującej im wjazdu na terytorium Australii.

Tamtejszy rząd zakazał właśnie wpuszczania na swoje terytorium osób przybywających z Korei Południowej, a już wcześniej zakazem objęto Chiny i Iran. Na liście próżno szukać Włochów, bo władze Australii w ten sposób podają pomocną dłoń organizatorom wyścigu Formuły 1 w Australii.

Gdyby Włosi zostali objęci restrykcjami, to pierwszy wyścig nowego sezonu F1 należałoby odwołać. Pracownicy takich zespołów jak Ferrari, Alpha Tauri czy Alfa Romeo nie zdążyliby przejść obowiązkowej, 14-dniowej kwarantanny na terenie innego państwa niż Australia. Zawody F1 na torze Albert Park zaplanowano bowiem na 15 marca. Problem dotknąłby też Roberta Kubicę, bo ten na co dzień mieszka we Włoszech.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Tyle że sytuacja związana z koronawirusem zmienia się wręcz z godziny na godzinę. Kolejne alarmujące doniesienia z Włoch mogą sprawić, że rząd Australii ostatecznie ugnie się pod presją i obejmie zakazem również osoby podróżujące z Włoch.

- Wszystko odbędzie się zgodnie z planem. W Australii jest już 50 pracowników zespołów F1, którzy przybyli do Melbourne przed kilkoma dniami. Do tego w sobotę lub niedzielę dotrze do nas fracht morski z całym niezbędnym sprzętem - powiedział w radiu 3AW Andrew Westacott, szef Grand Prix Australii.

- Włoskie zespoły mają do nas docierać począwszy od czwartku. Ostatni pracownicy mają być na miejscu w przyszły wtorek. Nasz premier ogłosił specjalne procedury dotyczące osób podróżujących z Włoch. Restrykcje względem Koreańczyków są poważniejsze, bo przybywa ich do nas pięć razy więcej niż Włochów - dodał Westacott.

Australijczyk odrzucił też teorię, jakoby brak poważniejszych restrykcji dla osób podróżujących z Włoch był efektem pójścia na rękę organizatorom wyścigu F1. - Sądzę, że osoby zajmujące się tematem zdrowia w Australii na szczeblu krajowym nie biorą pod uwagę wydarzeń sportowych i innych takich rzeczy. Oni muszą podejmować decyzje w oparciu o to, co jest najlepsze dla kraju - podsumował.

Czytaj także:
Wspólny bunt przeciwko Ferrari i FIA
Robert Kubica miał nosa ws. Haasa

Czy Grand Prix Australii powinno zostać odwołane z powodu koronawirusa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×