F1. Kimi Raikkonen nie boi się koronawirusa. "Jeśli ktoś się martwi, powinien zostać w domu"
- Jeśli ktoś często martwi się takimi rzeczami, powinien zostać w domu - powiedział Kimi Raikkonen o zagrożeniu koronawirusem. Kierowca Alfy Romeo ma nadzieję, że Grand Prix Australii odbędzie się zgodnie z planem.
Jednak nie wszyscy przejmują się śmiertelną chorobą. - Jeśli ktoś często martwi się takimi rzeczami, powinien zostać w domu. Są sprawy, nad którymi nie da się zapanować. Po prostu - powiedział Kimi Raikkonen w rozmowie z "Ilta Sanomat".
Kierowca Alfy Romeo ma nadzieję, że Grand Prix Australii dojdzie do skutku i nie ma żadnych obaw związanych z podróżą na Antypody. - Jest tak wiele rzeczy, które mają wpływ na rozwój koronawirusa, jak chociażby opieka medyczna, stan zdrowia i przebyte wcześniej choroby czy wiek - dodał były mistrz świata F1.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny filmFin stwierdził też, że nie jest osobą, która powinna dawać jakiekolwiek rady F1 w związku z epidemią. - Nie mogę nic powiedzieć. Decyzja, co do odpowiednich reakcji na sytuację nie należy do mnie. To Formuła 1 decyduje - stwierdził reprezentant Alfy Romeo.
Podobnego zdania są inni kierowcy z F1. - W sobotę mam samolot do Australii i wierzę, że uda mi się wsiąść na jego pokład - stwierdził Carlos Sainz z McLarena.
- Nie robię niczego nadzwyczajnego z powodu koronawirusa. Nie oszalałem. Na pewno na miejscu w Australii będą obowiązywać dodatkowe środki ostrożności i dobrze, bo dzięki temu fani zyskają większą ochronę - dodał Sainz.
Hiszpan podkreślił, że najważniejsze w obecnej sytuacji jest poważne podchodzenie do tematu higieny. - Mam kontakt z lekarzem, który mówi jedno. Trzeba dokładnie ryć męce, uważać na higienę osobistą, nie decydować się na tak bezpośredni kontakt z ludźmi - wyliczył Sainz.
Jasno ws. domowej rundy F1 wypowiedział się też Daniel Ricciardo. - Nie sądzę, aby ściganie w niepełnym składzie miało jakikolwiek sens. Dlatego na polach startowych musi być wszystkich 20 kierowców albo żadnego - skomentował Australijczyk.
Czytaj także:
Testy DTM bez publiczności
Robert Kubica przedstawił nowe logo