Przed Haasem trudne miesiące. Już w zeszłym sezonie zespół niemal dotknął dna, zajmując przedostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów Formuły 1. To przełożyło się na mniejsze nagrody finansowe. W tym roku one również nie będą wysokie, bo F1 odczuje skutki kryzysu wywołanego przez koronawirusa.
- Obecnie codziennie musimy mieć spotkania kryzysowe. Nie możemy jednak zapomnieć o jutrze. Nawet jeśli w tej chwili nikt nie wie, jak ono będzie wyglądać. Firma nie może teraz upaść - powiedział "F1 Insider" Gunther Steiner, szef zespołu.
Jeden z zakładów Haasa w Wielkiej Brytanii został zamknięty z powodu restrykcji wprowadzonych w dobie koronawirusa. Nie oznacza to jednak, że Steiner ma wolne. - Kiedy ponownie zapali się zielone światło, musimy być gotowy, aby zaoferować kibicom coś konkretnego. Mam nadzieję, że sezon F1 ruszy w lipcu - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
Włoch może teraz więcej czasu poświęcić rodzinie, ale też robi wszystko, by zapewnić przyszłość zespołowi. Jak zdradził Steiner, z domu stara się wykonywać pewne telefony i rozmawiać z ważnymi ludźmi. - Muszę utrzymać tę firmę na powierzchni, zwłaszcza pod względem finansowym - zdradził.
- Nie mogę w tej chwili normalnie prowadzić zespołu, bo nikt nie wie, co będzie dalej. Możemy być jedynie gotowi do stworzenia najlepszego możliwego produktu w momencie, gdy wirus znajdzie się pod kontrolą, a my pojedziemy wtedy tyle wyścigów, ile to tylko będzie możliwe. Musimy się jednak upewnić, że poradzimy sobie pod względem finansowym. W tym roku znów otrzymamy mniej pieniędzy, bo nie ścigamy się. Dlatego musimy być pewni, że na starcie 2021 roku znów będzie dziesięć ekip - dodał Steiner.
Szef Haasa nie ukrywa, że w trudnych chwilach F1 będzie potrzebować solidarności. - Jeśli wszyscy będziemy pracować razem, trzymać się planu ratowania zespołów, możemy wyjść z tej sytuacji wzmocnieni. Dla sportu i naszych wszystkich pracowników będzie lepiej, gdyby tak się stało - skomentował.
Steiner zapewnił też, że Gene Haas w tej chwili reguluje wszystkie należności wynikające z umów, chociaż amerykański milioner też odczuwa skutki kryzysu. - Zobaczymy, jak przejdziemy przez okres, w którym wszyscy nasi pracownicy zarabiają, choć siedzą w domach. Gene płaci rachunki. Nie znikniemy w krótkoterminowej perspektywie. On teraz przygląda się wszystkiemu, sprawdza w jakim kierunku to pójdzie. Na pewno nie jest nam łatwo bez wyścigów - stwierdził szef Haasa.
Ratunkiem dla amerykańskiego zespołu może być obniżenie limitu finansowego w F1. Od roku 2021 zespoły mają wydawać maksymalnie 175 mln dolarów. Pojawiła się jednak propozycja, by w związku z kryzysem tę kwotę zmniejszyć.
- Mamy sytuację, której nie możemy zmienić, więc musimy podchodzić do niej realistycznie. Celem numer jeden powinno być utrzymanie wszystkich ekip F1. Jeśli w tym roku nie będziemy mieć mistrzostw, to wielu zespołom trudno będzie przetrwać - zakończył Steiner.
Czytaj także:
Toto Wolff coraz bliżej opuszczenia Mercedesa
Formuła 1 może zmienić właściciela