Max Verstappen za sprawą swoich sukcesów w Formule 1 stał się narodowym bohaterem dla Holendrów, dlatego też nie powinno dziwić, że najnowszy pomysł Helmuta Marko wywołał w tym kraju ostre komentarze. Doradca Red Bull Racing chciał zorganizować tzw. "korona kamp", w trakcie którego kierowcy mieliby zostać celowo zarażeni COVID-19. Zdaniem Austriaka, w ten sposób nabyliby oni odporność i nie zachorowali na koronawirusa w momencie, gdy zacznie się sezon F1.
- To igranie z ludzkim życiem - powiedział o pomyśle Marko biochemik Douwe de Boer, który na co dzień pracuje na uniwersytecie w Maastricht.
- To dyskusja medyczno-etyczna. Nie sądzę, aby szef jakiegokolwiek zespołu F1 chciał ryzykować zdrowiem czy życiem swoich pracowników - dodał de Boer, którego cytuje gazeta "De Limburger".
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Już wcześniej Marko zasłynął z tego, że bagatelizował ryzyko związane z koronawirusem. 76-latek mówił, że "to tylko grypa". Twierdził też, że w najbliższym czasie będzie musiał uważać podczas pracy z piłą łańcuchową w lesie, bo "szpitale stały się miejscem, w którym ryzyko zarażenia jest największe".
- Koronawirus jest bardziej nieprzewidywalny niż zwykła grypa. Rozumiem tok myślenia pana Marko, ale wszystko zależy od odporności kierowców. Nasz rząd myśli o ochronie całego społeczeństwa, Marko myśli tylko o swoich kierowcach. Koronawirus pokazał jednak, że młodzi też mogą mieć poważne konsekwencje po zachorowaniu na COVID-19. Dla części z nich kończy się to śmiercią - podsumował de Boer.
W Holandii do tej pory potwierdzono prawie 12 tys. przypadków koronawirusa. Władze kraju oficjalnie poinformowały o 864 zgonach spowodowanych przez COVID-19.
Czytaj także:
Bernie Ecclestone nie boi się koronawirusa
F1 postawi na wyścigi bez publiczności?