Racing Point od tego sezonu zacieśnił współpracę z Mercedesem. Zespół należący do Lawrence'a Strolla już od pewnego czasu kupuje u Niemców silniki i skrzynie biegów, a teraz poszedł o krok dalej. Przedstawiony w lutym model RP20 jest wierną kopią zeszłorocznego modelu W10, z którego korzystał Mercedes.
Ekipa Strolla twierdzi, że nie złamała regulaminu i sama opracowała szereg nowych części. Konkurencja z F1 nie chce w to wierzyć i kwestionuje legalność samochodu Racing Point. Zgodnie z przepisami, zespół musi bowiem sam skonstruować i wyprodukować wybrane elementy.
Pojawiały się nawet głosy, że przed Grand Prix Australii Renault złoży oficjalny protest przeciwko Racing Point. Jako że koronawirus odwołał rundę F1 w Melbourne, to ostatecznie do tego nie doszło. Francuzi nie rezygnują jednak ze swojej krucjaty przeciwko ekipie z Silverstone.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
- Racing Point ma świetnych fotografów, to na pewno. Aby być uczciwym, odnotowałem fakt, że oni szczerze się przyznali do skopiowania patentów Mercedesa. Myślę, że po raz pierwszy od momentu dołączenia do F1 ktoś jest naprawdę dumny z tego, że kopiuje czyjeś rozwiązania - powiedział w Canal+ Cyril Abiteboul, szef Renault.
- To trochę tak, jakby ktoś kopiował dzieła sztuki i był zadowolony z pracy jaką wykonał. Jednak w żadnym momencie kopia nie jest warta tyle, co oryginalne dzieło. Nie można też być dumnym ze stworzenia kopii - dodał Abiteboul.
Francuz zwrócił uwagę na to, że jego zespół będzie starał się ustalić, czy Racing Point opracował swoje części na podstawie danych, które są dostępne publicznie, czy też otrzymał wgląd do danych projektowych Mercedesa.
- To jest najważniejsza kwestia do ustalenia. Czy zrobili to na podstawie jakichś publicznych danych? Czy można tak idealnie odwzorować samochód konkurencji w ten sposób? Na tym etapie nie będę stawiać żadnych zarzutów, ale mocno się zastanawiamy nad pewnymi kwestiami - zakończył Abiteboul.
Reakcja szefa Renault nie powinna dziwić, bo za sprawą swojego samochodu Racing Point stało się głównym kandydatem do czwartego miejsca w klasyfikacji konstruktorów F1 sezonu 2020. Oczywiście pod warunkiem, że ten w ogóle ruszy, bo pandemia koronawirusa nie daje za wygraną.
Czytaj także:
Robert Kubica nie ma recepty na kryzys w F1
DTM z kibicami albo w ogóle