Antonio Giovinazzi w sezonie 2019 bardzo długo był krytykowany za swoje występy i długo czekał na pierwszy punkt w Formule 1. Włochowi nie pomagał fakt, że jego partnerem w Alfie Romeo był Kimi Raikkonen. Fin od pierwszego wyścigu był w stanie walczyć o miejsca w czołowej dziesiątce, co potęgowało problemy Giovinazziego.
- Cóż, gdy się ma takiego rywala w zespole, jest naprawdę trudno. Sam debiut w F1 nie jest łatwy. Gdy ścigasz się z najlepszymi kierowcami świata, musisz się szybko dostosowywać. Zwłaszcza na początku sezonu. Ja się męczyłem, a Kimi był na szczycie - powiedział Giovinazzi w specjalnym chacie zorganizowanym na Instagramie.
Giovinazzi pierwsze punkty zdobył dopiero w Grand Prix Austrii, po czym punktował też we Włoszech i Singapurze. Najlepszy wynik sezonu zanotował w Brazylii, gdzie zajął piąte miejsce. To zadecydowało o tym, że Alfa Romeo przedłużyła z nim kontrakt.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
- Próbowałem myśleć inaczej, starałem się odpowiednio skupić, uczyć się od Kimiego. Miałem świadomość, że męczyłem się w pierwszych wyścigach. Próbowałem nad tym pracować. W drugiej części sezonu było widać efekty tej pracy. To też zasługa Kimiego, bo sporo się od niego nauczyłem - dodał włoski kierowca.
26-latek ma jeden cel na sezon 2020, gdy już ten ruszy po pokonaniu pandemii koronawirusa. Jest nim pokonanie Raikkonena, tak aby nikt nie kwestionował tego, że zasługuje na miejsce w F1.
- Bardzo się cieszę, że mogę nadal być z Kimim w jednym zespole. Mamy naprawdę dobre relacje. Darzymy się szacunkiem. To coś najlepszego dla ekipy - mieć dwóch zawodników, którzy się szanują i mają podobne opinie, co do samochodu. Zawsze chcesz pokonać zespołowego kolegę.Ja też chcę. Ważne jest też to, by przy tym wszystkim wykonać dobrą robotę dla Alfy Romeo - podsumował Giovinazzi.
Na rozwój wypadków w Alfie Romeo w sezonie 2020 czekać będzie Robert Kubica, który jako rezerwowy i kierowca pracujący w symulatorze nie tylko będzie pomagać Raikkonenowi i Giovinazziemu, ale też będzie jednym z kandydatów do jazdy w tym zespole w przyszłym roku. Oczywiście pod warunkiem, że któremuś z etatowych kierowców powinie się noga.
Czytaj także:
Robert Kubica nie ma recepty na kryzys w F1
DTM z kibicami albo w ogóle