F1. Nowe tory mogą pojawić się w kalendarzu. Zadecyduje koronawirus i zgoda państw na organizację imprez

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Hockenheim
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Hockenheim

- Możemy skorzystać z torów, które pierwotnie nie znalazły się w kalendarzu F1 na sezon 2020 - zdradził Chase Carey. Chęć goszczenia Formuły 1 wyraziły takie obiekty jak Imola, Hockenheim czy Portimao.

W tym artykule dowiesz się o:

Koronawirus sprawił, że Formuła 1 wymaga nadzwyczajnych rozwiązań. W normalnych warunkach takie tory jak Imola, Hockenheim czy Portimao nie miałyby większych szans na goszczenie F1. Jest to związane z tym, że nie mają one zaplecza finansowego i pieniędzy na wniesienie coraz wyższych opłat za prawa do organizacji Grand Prix.

Pandemia sprawiła, że F1 musi jednak zapomnieć o wyciskaniu jak największych kwot od promotorów wyścigów. Niektóre kraje pozostaną bowiem zamknięte jeszcze przez wiele miesięcy, inne zabraniają organizacji imprez masowych.

- Pracujemy nieprzerwanie od odwołania marcowego wyścigu w Australii. Przed nami dwa główne wyzwania. Jedno to określenie lokalizacji, w których mogą się odbyć zawody. Drugie to opracowanie systemu, który pozwoli nam wszystkich zabrać bezpiecznie na miejsce - powiedział Chase Carey, cytowany przez "Motorsport".

ZOBACZ WIDEO: Kolejni sportowcy nie chcą trenować w COS-ach. Minister sportu komentuje: Uważam, że część dyscyplin może trenować w domu

- Prowadzimy też rozmowy z torami, których nie było w pierwotnym kalendarzu na sezon 2020. Chcemy mieć pewność, że sprawdzimy wszystkie opcje - dodał szef F1.

Formuła 1 chce wznowić sezon w lipcu. Carey w rozmowie z inwestorami z Wall Street, którą cytuje "Motorsport", potwierdził zorganizowanie dwóch wyścigów z rzędu. Po raz kolejny uniknął jednak podania konkretnych terminów innych rund, a tym bardziej ich organizatorów.

Tymczasem część działaczy liczy, że za sprawą koronawirusa wróci do kalendarza F1. Włoska Imola straciła miejsce w terminarzu przed laty, bo przegrała rywalizację z innymi europejskimi obiektami i włoską Monzą, która jest w stanie płacić większe kwoty za prawa do organizacji Grand Prix. Tyle że Monza znajduje się w Lombardii, czyli terenie Włoch, który został bardzo mocno dotknięty koronawirusem i nie wiadomo czy tegoroczne zawody się tam odbędą.

Z powodów finansowych z F1 pożegnało się też niemieckie Hockenheim, ale u naszych zachodnich sąsiadów sytuacja z COVID-19 wydaje się być spokojna, przez co być może Niemcy zezwolą na organizację wyścigu. Zwłaszcza w sytuacji, gdy zgodę na wznowienie rozgrywek dostała chociażby Bundesliga.

Carey w rozmowie z inwestorami z Wall Street podkreślił też, że ciągle aktualny jest plan, by sezon 2020 ostatecznie składał się z 15-18 wyścigów.

Czytaj także:
Robert Kubica może mówić o szczęściu
Robert Kubica do dziś nie podziękował Nickowi Heidfeldowi

Komentarze (0)