F1. Mercedes nie chce zwalniać personelu. Woli poszukać dodatkowej serii wyścigowej

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas przed Lewisem Hamiltonem
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas przed Lewisem Hamiltonem

Mercedes obok Ferrari dysponuje największym budżetem w F1. Rocznie wydaje ponad 400 mln dolarów. Tymczasem od przyszłego roku limit wydatków w F1 wyniesie 145 mln dolarów. To może skłonić Niemców do startów w innych seriach.

Mercedes i Ferrari stoją przed nie lada wyzwaniem. Limit kosztów, jaki zacznie obowiązywać w Formule 1 w roku 2021, najmocniej uderzy w dwa największe zespoły. Biorąc pod uwagę, że do tej pory obie ekipy wydawały rocznie grubo ponad 400 mln dolarów, cięcia wśród personelu są nieuniknione. Mówi się, że pracę będzie musiało stracić 80-100 osób.

Ferrari zapowiedziało już, że zrobi wszystko, aby nie zwalniać personelu. Włosi biorą pod uwagę zgłoszenie się do rywalizacji w amerykańskiej serii IndyCar, w której nigdy wcześniej nie brali udziału. W kierunku innych kategorii wyścigowych zaczyna też spoglądać Mercedes.

- Żyjemy w finansowej rzeczywistości, która bardzo się różni od czasów przed koronawirusem. Zaakceptowaliśmy obniżenie wydatków w F1, bo to było konieczne, by prywatne zespoły zarabiały, by przestały przynosić straty - powiedział portalowi RaceFans.net Toto Wolff, szef Mercedesa.

ZOBACZ WIDEO: Formuła 1. Daniel Obajtek zdradza plan Orlenu. "Rok inwestycji nie byłby opłacalny"

Wcześniej pojawiały się plotki, że Mercedes sam bierze pod uwagę opuszczenie F1, by w trudnych czasach ograniczyć wydatki. Dlatego nowe przepisy są firmie z Niemiec na rękę. - Dla nas to ważne, aby Daimler jako właściciel Mercedesa doceniał nie tylko sportowe i marketingowe korzyści wynikające z F1, ale czynił też tę platformę bardziej neutralną pod względem kosztów - dodał Wolff.

- Musimy się dostosować jako Mercedes. Sprawdzić w jakich obszarach funkcjonujemy, odpowiednio rozlokować personel. Kto wie, może przyjrzymy się nowym i innym kategoriom wyścigowym. Wszystko po to, by zachować miejsca pracy i własność intelektualną w Mercedesie. Nie chcemy tracić naszych pracowników - podsumował Austriak.

Obecnie Mercedes jest też zaangażowany w Formułę E. Niemieckiej marki próżno szukać za to w DTM, z którego wycofał się z końcem 2018 roku właśnie ze względu na większe skupienie się na elektrycznej serii. Gdyby firma ze Stuttgartu ogłosiła, że wraca do DTM, byłaby to świetna wiadomość dla tej kategorii wyścigowej. Jest przyszłość jest bowiem mocno niepewna w związku z wycofaniem się z rywalizacji Audi.

Czytaj także:
DTM. Samochód Roberta Kubicy już gotowy
Wyścigi F1 możliwe tylko w Europie, ale i tak wyłonią mistrza świata

Komentarze (0)