Lewis Hamilton prowadzi krucjatę przeciwko rasizmowi i od kilkunastu dni mocno wspiera akcję "Black Lives Matter", która swój początek miała po morderstwie czarnoskórego George'a Floyda w USA.
Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu, miał nazwać w RTL ostatnią aktywność Hamiltona "odwróceniem uwagi od problemów". Problem w tym, że 77-letni Austriak w ostatnich dniach nie użył takich słów w telewizyjnym wywiadzie.
"Helmut, głęboko mnie smuci to, że walkę o równe prawa czarnoskórych osób oceniasz w kategoriach "odwracania uwagi". Czuję się obrażony. Czy odwracaniem uwagi były sytuacje, gdy kibice pokazywali mi czarne twarze, aby drwić ze mnie i mojej rodziny podczas weekendów wyścigowych?" - napisał Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
"Czy odwracaniem uwagi było niesprawiedliwe i nierówne traktowanie mnie w dzieciństwie? Spotykałem się też z tym jako nastolatek, a nawet teraz. Wszystko przez mój kolor skóry. Mam nadzieję, że to przemówi do kilku osób w twoim zespole, że zobaczą jakie masz priorytety i pogląd na sprawę. Obudź się. Ten sport (F1 - dop. aut.) musi się zmienić" - dodał kierowca Mercedesa.
Na wpis Hamiltona bardzo szybko zareagował Red Bull Racing. "RTL potwierdził, że takie wypowiedzi Helmuta Marko nigdy nie padły. "Esentially Sports, który jako pierwszy o tym napisał, już usunął artykuł i tweeta na ten temat" - napisała ekipa z Milton Keynes w oświadczeniu.
Sam Hamilton też postanowił usunąć swój wpis. Nie wiadomo jednak, czy z aktualnym mistrzem świata F1 kontaktował się ktoś z otoczenia Red Bulla, czy też Brytyjczyk uznał treść posta za zbyt kontrowersyjną.
35-latek ostatnio ma kiepską passę w social mediach. Ostatnio zaatakował rząd Hiszpanii za to, że ciągle organizuje walki byków, co spotkało się z natychmiastową reakcją tamtejszych torreadorów. Za to Belgowie oburzyli się po tym, jak Hamilton zamieścił na Instagramie zdjęcie przedstawiające dziewczynki trzymające w klatce czarnoskóre dziecko. Fotografia została zrobiona w Kongo w okresie, gdy było ono kolonią belgijską.
Czytaj także:
Kibice prędko nie wrócą na trybuny w F1
F1 nie może zrezygnować z cięcia kosztów