F1. Wyścigi pozwolą zapomnieć o pandemii. Wystarczy, że kierowcy stworzą widowisko

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Za tydzień czeka nas pierwszy wyścig Formuły 1 po przerwie wywołanej koronawirusem. Przy pustych trybunach i w nowych realiach. Zdaniem Toto Wolffa, kierowcy mogą sprawić, że kibice szybko zapomną o COVID-19. Wystarczy, że stworzą świetne show.

W tym artykule dowiesz się o:

Zespoły Formuły 1 szykują się do wznowienia rywalizacji po przerwie wywołanej koronawirusem. Podczas wyścigów w Austrii (5 i 12 lipca) realia będą zupełnie inne niż do tej pory. COVID-19 sprawił, że rundy F1 do odwołania będą się odbywać bez udziału publiczności, z mniejszą liczbą dziennikarzy i pracowników w padoku.

- Myślę, że wiemy, co robić. Ochrona naszego personelu i wszystkich obecnych na torze jest priorytetem. Wchodzimy jednak na nowy grunt. Nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji. Będziemy żyć w "bańkach", w mniejszej interakcji z innymi ekipami, bez dziennikarzy i kibiców. To będzie nowe doświadczenie - powiedział Toto Wolff w rozmowie z F1.

- Formuła 1 zawsze starała się wyeksponować swoje zalety i wierzę, że tak będzie i tym razem. Jeśli w sobotę i niedzielę stworzymy świetne widowisko, to wszyscy zapomną, że żyjemy w dziwnych czasach - dodał szef Mercedesa.

ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"

Sam Wolff przyznał, że długa przerwa od wyścigów F1 była dla niego trudna do zniesienia. - To było surrealistyczne. Jeśli tylko ktoś mówi mi, że uwielbia spędzać czas w domu, to mu nie wierzę, bo my w F1 żyjemy w ekspresowym tempie. Pracujemy według pewnego schematu. Mamy terminarz wyścigów, wiemy kiedy pracujemy w biurze, kiedy wracamy do domów. Tymczasem w marcu ktoś wyciągnął nam wtyczkę i odciął od tego wszystkiego. Brakowało mi rywalizacji - stwierdził Austriak.

Koronawirus sprawił, że dla zespołów F1 okres bez wyścigów nie był łatwy. Zostały odcięte od funduszy, podczas gdy musiały utrzymać zatrudnienie. Konieczne stało się też podjęcie trudnych decyzji - przełożenie w czasie rewolucji technicznej oraz wprowadzenie niższego limitu wydatków.

- W roku 2021 zacznie obowiązywać limit kosztów, a to oznacza problemy dla dużych zespołów F1. Mercedes, Ferrari czy Red Bull Racing muszą się dostosować, zmienić swoje procesy i rozwijać się w sposób inny niż do tej pory. Będziemy musieli też inaczej planować swoje badania, rozwój i innowacje. To dla nas niczym wejście na Everest. To przygotowania, które nas bardzo zajęły - podsumował Wolff.

Czytaj także:
Robert Kubica po rozmowie z Danielem Obajtkiem
Alfa Romeo nie zorganizuje testów F1

Źródło artykułu: